Wykres 4
[obrazek=http://www.xtb.pl/repository/research/graph41109.png]
Źródło: World Gold Council
Ta sytuacja zmieniła się diametralnie. W roku 2008 popyt realny to już jedynie 69% popytu ogółem. Co ciekawe, nie zastąpił go popyt na sztabki i monety. Ten rodzaj inwestycji preferowany jest w Azji - często wzrasta on gdy złoto jest tanie, a maleje gdy kruszec drożeje (Azjaci stosują się do najważniejszej zasady inwestora - kupuj tanio, sprzedaj drogo). Pojawiła się natomiast zupełnie nowa kategoria. Fundusze ETF inwestują w złoto pieniądze swoich klientów, głównie z USA i Europy Zachodniej.
Wykres 5
[obrazek=http://www.xtb.pl/repository/research/graph51109.png]
Źródło: World Gold Council
To dzięki pojawieniu się tego nowego popytu popyt ogółem nie załamał się wobec wyraźnego spadku popytu jubilerskiego. W tej najważniejszej kategorii popyt spada już od 10 lat, a ostatnia recesja tylko ten proces przyspieszyła, co obrazuje wykres 6. W III kw. 2009 popyt ten był aż o 30% niższy niż przed rokiem, w dużej mierze ze względu na uwarunkowania makroekonomiczne.
Najbardziej znaczący spadek popytu jubilerskiego odnotowano w Rosji (-52%), Indiach (-42%) oraz w Turcji (-55%). Wzrost popytu jubilerskiego w III kw. tego roku odnotowały jedynie Chiny (8% r/r). Choć sytuacja przedstawia się nieco lepiej niż w poprzednich dwóch kwartałach, nie zmienia to faktu, iż od 10 lat utrzymuje się silnie spadkowy trend popytu jubilerskiego.
Wykres 6
[obrazek=http://www.xtb.pl/repository/research/graph61109.png]
Źródło: World Gold Council
Czy popyt inwestycyjny może przyczynić się do deficytu złota w kolejnych kwartałach? Warto pamiętać, że popyt inwestycyjny będzie generowany tak długo, jak inwestorzy będą oczekiwać dalszego wzrostu cen. Gdy te oczekiwania się załamią, popyt inwestycyjny netto może być nawet ujemny, generując (przy słabym popycie jubilerskim i powoli odbudowującej się podaży) ogromną nadwyżkę na rynku złota.
Gdybyśmy wyeliminowali wpływ dehedgingu oraz funduszy ETF, które są na rynku względnie nowym uczestnikiem, w ostatnich pięciu kwartałach zamiast deficytu złota wielkości 33 ton mielibyśmy nadwyżkę rzędu 1011 ton! Utrzymanie tego popytu na tak wysokim poziomie wymaga przekonania inwestorów (w dużej części klientów funduszy), że cena złota może jedynie rosnąć. Używa się w tym celu kilku popularnych argumentów, z których nie wszystkie są prawdziwe.
[srodtytul]Rynek obawia się inflacji?[/srodtytul]
Często koronnym argumentem jest twierdzenie, że rynek obawia się wysokiej inflacji w USA – jednego z powodów ogromnej zwyżki złota z lat 70-tych. Mimo iż obecnie ceny w USA spadają, argument ten głosi, iż ekspansja monetarna doprowadzi do inflacji w przyszłości. Nie możemy z pewnością powiedzieć, iż tak się nie stanie, ale możemy bardzo łatwo ustalić, iż póki co jest to obecnie jedynie fakt medialny. Obecnie bowiem rynek obligacji amerykańskich wycenia średnioroczną inflację na kolejne 20 lat na jedyne 2,3%. To ciągle mniej niż przed kryzysem finansowym. Gdyby rynek rzeczywiście obawiał się wysokiej inflacji rzuciłby się na obligacje indeksowane do inflacji tak jak robi to w przypadku złota.
[srodtytul]Banki centralne krajów rozwijających się będą powiększać rezerwy w złocie?[/srodtytul]
Kolejnym wydarzeniem, które zelektryzowało inwestorów na rynku złota była transakcja sprzedaży złota Indiom przez MFW. Rynek zignorował fakt, iż odbyła się ona w ramach wieloletnich limitów ustalanych przez banki centralne, a podchwycił myśl, że zwłaszcza Indie i Chiny będą zwiększać zasoby złota. Na ten moment trudno zweryfikować te oczekiwania.
Banki centralne tych krajów mogą kupować kruszec, ale wyłącznie dla celów prestiżowych. Pytanie czy będą to robić w obliczu tak szybko rosnących cen. Jeśli już ważniejszym argumentem wydaje się fakt ograniczenia podaży ze strony europejskich banków centralnych, które w poprzednich latach kładły na rynek ok. 400 ton rocznie. Źródło tej podaży prawdopodobnie wyczerpuje się, co pozwoli po części dostosować stronę podażową do mniejszego popytu jubilerskiego.
[srodtytul]Dolar nadal będzie tracił?[/srodtytul]
Równie częstym argumentem na rzecz zwyżki na złocie jest trend wzrostowy na parze EURUSD, czy też szerzej pojęta deprecjacja dolara. Rzeczywiście jeśli dolar traci na wartości, złoto powinno drożeć w tej walucie, gdyż inaczej będzie tanieć w innych walutach.
W ostatnich tygodniach widać jednak, iż złoto drożeje wyraźnie również w euro i jenach. Jest to zatem raczej pretekst niż powód. Nie oznacza to jednak, iż nie będzie już napędzał wzrostu cen złota, zwłaszcza gdyby para EURUSD powędrowała w okolice zeszłorocznych maksimów (1,62).
Wykres 7
[obrazek=http://www.xtb.pl/repository/research/graph71109.png]
Źródło: Ecowin
[srodtytul]Trend is your friend[/srodtytul]
W przeciwieństwie do sytuacji z drugiej połowy lat 70-tych obecnie mamy głównie preteksty a nie powody wzrostu cen złota. Zasadniczym powodem jest tani pieniądz i konieczność ujścia kapitału w bardziej ryzykownych aktywach, jakim niewątpliwie jest złoto. To nie oznacza jeszcze, że cena złota zacznie spadać od jutra.
Przykład ropy z poprzedniego roku pokazuje, iż cena może odbiec dalece od fundamentów. Co więcej, naczelną zasadą inwestycji na takim rynku jest granie z trendem, co z jednej strony zwiększa amplitudę wahań cen złota, a z drugiej każe nam zastanowić się nad metodami inwestycji, które pozwalają wykorzystać siłę trendu (również w momencie, gdy po pęknięciu bańki przerodzi się w spadkowy) a jednocześnie chronią nas przed dewastującymi stratami. Dubajski wstrząs dostarcza nam tutaj świetnego przykładu.
Wykres 8
[obrazek=http://www.xtb.pl/repository/research/graph81109.gif]
Źródło: XTB
Silne cofnięcie na rynku złota po tych wydarzeniach jest właśnie przykładem ograniczania strat w obawie o załamanie trendu. Dobre miejsce do takiego defensywnego działania wskazuje zielona linia na poziomie 1156 pkt. To szczyt weekendowej luki, a zarazem równość korekty z poprzednimi cofnięciami.
Innym rozwiązaniem mogło być ustawienie zlecenia obronnego na dole świecy tygodniowej z poprzedniego tygodnia – to jednak już bardziej odległa wartość 1122 USD, co oznacza, iż bierzemy większe ryzyko, ale mamy większe szanse pozostania w trendzie wzrostowym do jego zakończenia. Tego rodzaju strategie obronne są koniecznością jeśli chcemy uczestniczyć w hossie na rynku złota, która z jednej strony pozwala na osiągnięcie bardzo wysokich stóp zwrotu, ale przy odpowiednio wysokim ryzyku.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
[link=http://www.parkiet.com/temat/39.html][obrazek=/materialy/stopka_artykuły/surowce_komentarze.jpg][/link][link=http://www.parkiet.com/temat/82.html][obrazek=/materialy/stopka_artykuły/surowce_notowania.jpg][/link][link=http://www.parkiet.com/forum/viewforum.php?f=8&sid=710718db8c6e8495aa97973b9609d342][obrazek=/materialy/stopka_artykuły/surowce_forum.jpg][/link]