Start dzisiejszej sesji może dokonać się w okolicy wczorajszego zamknięcia, lub nieco poniżej. Wprawdzie amerykańskie indeksy zakończyły dzień spadkiem, ale część tego spadku miała miejsce w chwili, gdy trwały nasze notowania. Zresztą nie wszyscy się ta przeceną przejmują. Nikkei zakończył dzień na lekkim plusie. Plusy widać także w Szanghaju.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że i tak poziom startu nie ma tu większego znaczenia. Jasnym jest bowiem, że zaczniemy w zakresie ostatnich zmian, a więc nie będzie to blisko szczytów trendu, ani dołka sprzed tygodnia. W związku z tym początek sesji tak naprawdę nie jest ważny. Główne wahania będą dokonywały się po pojawieniu się danych, gry niepewność zniknie, a rynki będą miały okazję zareagować na nowe wiadomości.
Obecnie oczekiwania co do dzisiejszej publikacji są mieszane. Jeśli za punk odniesienia weźmiemy poprzednią publikację, to prognoza jest optymistyczna, bo zakłada spadek dynamiki zmniejszania się liczby etatów w sektorze pozarolniczym (na stopę bezrobocia z taką uwagę nie spoglądamy). Z drugiej strony to nadal jest spadek o 120-140 tys. a zatem trudno się z takiego wyniku cieszyć, gdyż na stabilizację na rynku pracy trzeba będzie jeszcze poczekać wiele miesięcy.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że dane pojawią się w ciekawym dla nas momencie technicznym. Będziemy relatywnie blisko szczytów i znaczna miła niespodzianka może na tyle poprawić nastroje, że popyt przypuści atak. Problem może być jedynie w tym, że taki impulsowy atak mógłby mieć marne szanse na kontynuację. Nie ma jednak co za bardzo o tym rozprawiać. Jak atak się pojawi, będziemy go oceniać. Na razie czeka nas zapewne spokojne przedpołudnie.