Tuż przed końcowym fixingiem obrót na rynku 20 największych spółek warszawskiej giełdy wynosił 510 mln złotych. Marnie. Z tego na dwie liderujące pod względem zainteresowania graczy spółki (PEO i PKO) przypadało 250 mln złotych. Jak łatwo obliczyć, 260 mln złotych przypadało na 18 pozostałych spółek wchodzących w skład indeksu WIG20. Czyli wczoraj po stronie kupna na 18 spółkach zaangażowano 130 mln złotych. Podobnie po stronie podaży.
Te liczby z jednej strony dają jasny obraz zainteresowania handlem na rynku, a z drugiej wskazują na wątpliwą wiarygodność wczorajszych zmian cen. Faktycznie obrót na rynku skurczył się do ledwie dwóch banków. Mając na uwadze tak małą aktywność, trudno wyciągać poważne wnioski z tego, co się wczoraj działo z cenami. Całe szczęście, że nie pojawiły się żadne sygnały techniczne, bo dylemat związany z ich wiarygodnością byłby duży. Nie oznacza to, że nie działo się zupełnie nic.
Notowania rozpoczęliśmy w okolicy piątkowego zamknięcia i po chwili początkowej słabości, na którą zresztą rynek kasowy się już nie załapał, ceny podnosiły powoli swój poziom. Zwyżka trwała niemal całą sesję. Nie sprawiło to bynajmniej, że skala tej zwyżki była szczególnie duża. Rozpiętość wahań ceny marcowej serii kontraktów wyniosła 40 pkt. Jak więc widać, nie jest to przełomowy ruch, który miałby coś poważnego oznaczać. Nie jest on przełomowy także z innego punktu widzenia.
Wczorajsze wahania wprawdzie zanegowały piątkową słabość, ale były zbyt małe, by wyciągnąć rynek nad poziom górnego ograniczenia ostatnio kreślonej konsolidacji, które znajduje się obecnie na 2393 pkt. Tym samym, mimo przyjemnej dla byków odmiany w skali dnia, nic się nie zmienia w skali kilku dni. Owszem, odejście od poziomu wsparcia przedłuża szanse byków na powstrzymanie rynku przed większą wyprzedażą, ale jeszcze nie przesądza, że ceny będą rosły.
Tu musi dojść przynajmniej do wybicia poza obszar konsolidacji. Jedyny wniosek, na jaki można się pokusić, jest taki, że linia trendu wzrostowego, będąca jednocześnie dolnym ograniczeniem kanału wzrostowego, nie została wyraźnie pokonana. Także ceny nie spadły pod poziom dołków z piątku. Tym samym wszelkie scenariusze spadku cen nie uzyskały swojego uruchamiającego czynnika. Muszą czekać na pojawienie się tego czynnika bądź utratę możliwości realizacji.