O ile więc początek może być nieznacznie pomyślny dla posiadaczy długich pozycji, to już reszta sesji pozostaje zagadką. W normalnych warunkach nowe rekordy trendu przemawiałyby za tym, by spokojnie oczekiwać dalszej zwyżki, ale nie mamy normalnych warunków. Już kilka razy ostatnio wyznaczenie nowych rekordów kończyło się cofnięciem popytu. Wczorajsza zwyżka także nie imponowała siłą kupujących. Zatem trudno być przekonanym co do zdecydowanej przewagi popytu. Dzisiejsze notowania można w tym kontekście uznać jako pewien sprawdzian siły kupujących. Na ile uda się powiększyć skalę wczorajszej zwyżki i w jakim dokona się to stylu. Jak wiemy, to nie rekordy są teraz sprawą kluczową, ale zachowanie rynku w okolicy linii, która już kilka razy okazywała się zbyt poważnym oporem. Czy tym razem bykom uda się ten opór pokonać? Byłby to sygnał oznaczający możliwość przyspieszenie zwyżki. Oczywiście może się także okazać pułapką, ale na to nie mamy wpływu. Każdy sygnał może okazać się pułapką, ale nie jest to powodem, by na niego nie reagować. W tym wypadku sprawa jest o tyle prosta, że z naszej strony nie wymaga to żadnych zmian, gdyż ewentualne wyjście nad poziom linii będzie jedynie potwierdzeniem wcześniejszych zmian.
Wracając do sesji w Stanach to jej wynik i tak jest niezły zważywszy na opublikowane wczoraj dane. Wskaźnik ISM był zgodny z oczekiwaniami. Tu zaskoczenia nie było i dzięki niemu potrzymana jest prognoza dynamiki PKB w IV kwartale 2009 roku wyższej od 3 proc. To prognoza analityków z Economy.com. Ci sami analitycy oczekują, że piątkowy raport przyniesie wiadomość o wzroście zatrudnienia o 25k i jest to dość optymistyczna prognoza, gdyż rynek oczekuje braku zmiany, a część analityków jest przekonana, że w grudniu liczba etatów jednak spadnie. Ogólnie te różnice nie są jednak zbyt duże, a znaczenie, czy liczba etatów spadnie, czy wzrośnie o 25k, jest niewielkie. Ciekawsza będzie publikacja za miesiąc, gdy pojawią się dane dotyczące stycznia wraz z rewizją danych z całego roku 2009.