Nie start tu jest jednak ważny. Sądząc po dotychczasowych zmianach, jakie mają dziś miejsce na rynkach walutowych (osłabienie dolara, umocnienie złotego) mamy korzystne warunki ku temu, by popyt bardziej się postarał i wykreślił korektę, która godna będzie swej nazwy w odniesieniu do ostatniej fali spadków. Na razie bowiem mamy do czynienia z marnymi odbiciami, które nie są wystarczająco znaczące, by móc później na nich oprzeć ewentualne sygnały.
Dziś jest szansa na bardziej wyraźny wzrost cen. Rośnie wartość ropy, rośnie wycena miedzi, co z pewnością wpłynie na ceny spółek surowcowych. Wspomniany mocniejszy złoty także będzie działał na inwestorów pobudzająco. Do tego dochodzi możliwość podniesienia cen ponad poziom wczorajszego maksimum, co dla części graczy byłoby sygnałem zatrzymania spadków. Tym bardziej, że wczorajsza przecena zakończyła się niemal dokładnie na poziomie z początku października. O ile nadal widzę możliwość korekty, to chyba jest zbyt wcześnie, by mówić o końcu samego spadku.