Tłumaczy się to oczekiwaniem na obniżkę ratingu, która ostatnio miała miejsce. Dane na pierwszy rzut oka zastanawiające. Można odnieść wrażenie, że klienci banku poszli w kierunku przeciwnym do większości uczestników rynku. Większość kupowała obligacje niemieckie, a sprzedawała greckie. Przynajmniej tak się potocznie myśli.
Okazuje się, że zainteresowaniem obligacjami niemieckimi wcale nie jest takie duże. Z czego to może wynikać? Choćby z tego, że Niemcy, angażując się w program wsparcia dla krajów zagrożonych niewypłacalnością, wzięły na siebie część ryzyka tych krajów, co musiało się odbić na postrzeganiu tego kraju. Nadal jest to ostoja spokoju i benchmark w Europie, ale po prostu poziom ryzyka tego benchmarku nieco wzrósł. Jednocześnie zainteresowanie papierami Grecji tłumaczone jest wnioskiem części uczestników rynku, że najgorsze informacje dotyczące Grecji już się pojawiły i przynajmniej na jakiś czas temat Grecji w kontekście negatywnych niespodzianek zejdzie na dalszy plan.
Ten ostatni czynnik w nieco szerszym ujęciu daje się zauważyć także na światowych rynkach akcji. Relatywnie spokojna reakcja na wiadomość dotyczącą obniżenia ratingu dla Hiszpanii (ostatnio podobne ciosy wymierzone zostały również w część hiszpańskich banków) sugeruje, że i na rynkach akcji pojawiło się założenie, że przynajmniej na jakiś czas najgorsze w temacie kryzysu europejskiego już zostało powiedziane.Pytanie, czy ubiegłotygodniowy wzrost jest już tej poprawy pierwszą falą, czy jest tylko wskazówką, że takowa może się pojawić, ale z niższego pułapu? Tego w tej chwili nikt nie wie.
W środę notowania zakończyły się ponad poziomem otwarcia. To optymistyczne, ale nie przesądza, czy korekta spadkowa już się zakończyła. Tym bardziej że na rynkach zachodnich podobny optymizm nie był powszechny. Hamowałbym więc większą radość, a z wnioskami poczekał, aż pojawią się wyraźne przesłanki co do kierunku zmian na rynku. Na razie są to tylko skoki w jedną lub drugą stronę, które w określeniu kierunku nie pomagają.
[ramka]