Centra danych w USA zużyły w 2023 r. ok. 176 TWh energii, czyli 4,4 proc. krajowego zapotrzebowania. Według IEA oraz amerykańskich instytutów badawczych ich konsumpcja może do końca dekady podwoić się lub potroić, osiągając nawet 10–12 proc. udziału w zużyciu energii w USA. Globalnie IEA prognozuje wzrost do 945 TWh w 2030 r., co oznacza tempo ponad czterokrotnie szybsze niż w pozostałych sektorach gospodarki. Największe obciążenia energetyczne skupiają się w kilku kluczowych stanach. W samej Wirginii, według Electric Power Research Institute, centra danych pochłaniają już około 26 proc. całej energii elektrycznej. IEA wskazuje, że to przede wszystkim gwałtowny wzrost liczby „accelerated servers” – prognozowany na ponad 30 proc. rocznie do 2030 r. – będzie w najbliższych latach głównym źródłem skoku zapotrzebowania na energię. Rosnąca konsumpcja energii odsłania jednocześnie bariery rozwojowe. Według World Resources Institute czas oczekiwania na przyłączenie nowych centrów danych wynosi dziś od 24 do 72 miesięcy, głównie z powodu braków transformatorów, turbin i przeciążonych planów modernizacji sieci. Trwa również coraz ostrzejsza rywalizacja o surowce i komponenty niezbędne do budowy infrastruktury energetycznej. Wniosek jest jasny: to dostęp do energii elektrycznej staje się kluczowym wąskim gardłem dla rozwoju infrastruktury AI. A w wyścigu Big Tech-ów najdroższym zasobem jest czas – i to właśnie energetyczne ograniczenia mogą najbardziej zadecydować o tempie postępu całego sektora.