Nowy tydzień rozpoczął się w dobrych nastrojach. Odpowiadała za to informacja o weekendowej decyzji władz chińskich o uelastycznieniu notowań juana. Ma to wpłynąć na wzrost wartości chińskiej waluty i być krokiem ku normalizacji relacji w handlu z Krajem Środka. Radość spora, choć do tej normalności jeszcze daleko.
Mocne otwarcie to był dopiero początek. Popyt musiał przynajmniej utrzymać ceny na wysokim poziomie do końca dnia, by optymizm mógł być podtrzymany, i by nie powtórzył się scenariusz z ostatniej środy. Utrzymywanie cen trwało długo. Rynek nie powiększał skali wzrostu, ale też i nie spadał, co pozwalało na wniosek, że plan minimum był wykonywany.
Był wykonywany w bardzo nudny sposób (bo jak inaczej określić konsolidację w trakcie sesji z rozpiętością wahań wynoszącą 13 pkt), ale jednak podaż, jeśli próbowała obniżyć ceny, to bez skutku. Zmiana przyszła ok. godziny 14. Przedłużająca się konsolidacja napinała nerwy i w końcu część byków odpuściła. Mieliśmy do czynienia z szybkim spadkiem cen.
Nie był on duży i szybko pojawili się chętni do zakupów. Ceny w krótkim czasie powróciły w okolice przed chwilą kreślonej konsolidacji. Taki powrót to dobry znak, ale tylko pod warunkiem że w niedługim czasie popyt dążyłby do wyjścia ponad poziom tej konsolidacji, dając do zrozumienia, że spadek był tylko chwilową słabością. Tak się nie stało. Do końca dnia ceny przebywały w dolnej części konsolidacji lub pod jej poziomem.
W efekcie zakończyliśmy dzień bliżej minimów niż maksimów sesji. Szybko do głowy przyszło podobieństwo tych notowań do notowań z ostatniej środy. Różnica jest taka, że skala spadku jest tym razem mniejsza, ale mechanizm jest podobny. Optymizm graczy z początku dnia na niewiele się zdał. Szczyt na 2419 pkt nie był testowany. Słaba końcówka sesji sugeruje za to, że dzisiejsze notowania mogą być jej kontynuacją.No i wreszcie powód wzrostu.