W trakcie regularnej sesji amerykańskie indeksy z -1,5 proc. zrobiły prawie +1 proc. Proszę nie pytać o powody, bo serwisy się w tym prześcigają, ale więcej mają w garści na scenariusz spadku. Tymczasem rynek zrobił psikusa. W Efekcie czytamy, że cena Goldman Sachs wzrosła za sprawa publikowanych wyników, choć tuż po publikacji przecież ona spadła, gdyż wielkość przychodów nie sprostała oczekiwaniom analityków. Po publikacji danych z rynku nieruchomości, które były w najlepszym razie neutralne, ale tuż po publikacji wywołały spadek cen i w komentarzach przewijał się motyw negatywnego zaskoczenia, teraz już takie złe nie są. Przypomniano sobie, że ten spadek liczby nowych budów to efekt budownictwa wielorodzinnego. I już. Wiadomo, czemu ceny rosną, choć wcześniej o tym nie wspominano. Logika komentatorów jest pokrętna. Choć może tylko na pozór. W Końcu misją komentarzy jest tłumaczenie już zachodzących zmian, a więc skoro wcześniej spadało, to dane były słabe, ale później wzrosło, to i wymowa danych się zmieniła. Czyż to nie proste?
Po sesji swoje wyniki opublikował Apple. 3 proc. wzrostu ceny to nagroda za wynik na akcję wynoszący 3,51 dolara, wobec oczekiwań na poziomie 3.11 dolara. Także wielkość przychodów okazała się wyższa od prognoz, co w tym sezonie jest premiowane podwójnie. Podobna sztuczka nie udała się Yahoo. Spółka straciła 6 proc. po informacji o tym, że przychód wyniósł 1,13 mld dolarów, a oczekiwano 1.16 mld dolarów. Nie pomógł lepszy wynik (15c na akcję wobec prognoz wynoszących 14c).
Słabsze nastroje pojawiły się także na rynkach azjatyckich. Nikkei spadł o 0,2 proc. głównie dzięki wycenom eksporterów, którzy negatywnie reagują na fakt umocnienia się jena. Umocnienie się jena tłumaczone jest obawami inwestorów o to, że opublikowane w piątek wyniki stress-testów wykażą potrzebę dokapitalizowania banków europejskich w związku ze słabym portfelem kredytów. Tłumaczenie kiepskie, bo równie dobrze można powiedzieć, że jen osłabł, bo jest nadzieja, że stress-testy niczego niepokojącego nie wykażą. No, ale jen się umocnił, więc należy trzymać linię strachu. Życie nie jest takie proste, jak chcieliby tego komentatorzy.
My będziemy się temu wszystkiemu przyglądać mając na uwadze relatywną bliskość do górnego ograniczenia konsolidacji. Nawet pozytywne otwarcie nie załatwi za byków próby wyjścia z tej konsolidacji górą. Wczorajsza słabość nie była zbyt poważna. Mała formacja podwójnego szczytu została z pełni zrealizowana. Jej znaczenie zredukowane zostanie do oporu, choć żadna to nowość, bo przecież leży ona na ważnym oporze, z którym popyt nie radzi sobie już od dłuższego czasu.