Wczorajsze notowania rozpoczęliśmy, będąc jeszcze pod wrażeniem, jak cały świat zresztą, publikacji amerykańskiego wskaźnika ISM dla przemysłu i reakcji z tą publikacją związanej. W naszym wypadku ta reakcja sprawiła, że ceny na rynku terminowym wyszły ponad poziom poniedziałkowego szczytu, generując tym samym sygnał do zmiany nastawienia na pozytywne.
Wczorajsza sesja z założenia nie miała być kontynuacją dwóch poprzednich. Po pierwsze dlatego, że właśnie pojawiły się wspomniane dwie poprzednie, w trakcie których popyt uzyskiwał wyraźną przewagę, i trzeci kolejny taki dzień wydawał się mniej prawdopodobny. Po drugie, i to wydaje się ważniejsze, na dziś zaplanowana jest publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy. Ta publikacja obrosła ostatnio w tak gruby kożuch znaczenia i istotności dla niemal każdego człowieka na Ziemi, że należało założyć, że większość graczy raczej wstrzyma się z poważniejszymi decyzjami do chwili, gdy treść publikacji będzie już znana.
O mojej ocenie znaczenia tej publikacji wspominam niemal co miesiąc. Uważam, że jest ona wyraźnie rozdmuchana. Owszem, wymowa danych, w zależności od tego, czy są lepsze, czy gorsze od prognoz, będzie miała wpływ na piątkowe notowania i może przełoży się na poniedziałkowe (choć nie w Stanach, bo tam akurat w poniedziałek jest przerwa świąteczna). Jednak są to dane, które z punktu widzenia rynku akcji są przeszłością. Mogą skorygować nieco wyceny, ale nie wygenerują nowego trendu. Tym samym opieranie na tej publikacji strategii w horyzoncie dłuższym niż kilka dni mija się z celem.
Nerwowość przed danymi dotyczy więc głównie graczy, w?przypadku których ta publikacja, a właściwie ruch cen, jaki może ona wywołać, ma szanse wpłynąć na obecność na rynku, czyli uczestników rynku parających się spekulacją krótkoterminową. Nie przypuszczam, by równie silnie zajmowali się nią gracze operujący w średnim terminie.
Owszem, może ona mieć znaczenie przy ocenie możliwych ruchów Fedu, ale nie jest to jedyny czynnik, który na to wpływa, a poza tym to i tak dotyczy zmian długoterminowych. Przyjmijmy zatem dane ze spokojem. Ze spokojem obserwujmy ewentualną reakcję, ale ze świadomością, że wpływ samej publikacji będzie krótkotrwały. Nastroje się ostatnio poprawiły i ewentualna pozytywna niespodzianka tylko to pogłębi, ale nie będzie przyczyną.