Pierwsza sesja tygodnia była wyjątkowa za sprawą braku notowań na rynkach w USA. Przerwa świąteczna przełożyła się na uspokojenie większości parkietów. Zmiany notowań były mniejsze. Świat czekał na powrót Amerykanów do pracy.W takie dni zazwyczaj niewiele się dzieje. Czasem się zdarza, że ktoś próbuje wykorzystać niską aktywność do wyraźnych zmian cen, ale są to sytuacje wyjątkowe. Częściej mamy do czynienia z marazmem. Tak też było przez większą część wczorajszej sesji. Głównie była to konsolidacja.
Wyjątkiem był jednak poranek, w trakcie którego ceny spadły na chwilę pod poziom piątkowego zamknięcia, oraz ostatnia godzina, gdy ceny wyszły nad poranne poziomy i piątkowe maksima.
Wnioski po takiej sesji nie są mocne. Wszelkie wnioskowanie osłabia niska wartość obrotu. Można powiedzieć, że zwyżka w drugiej części sesji to potwierdzenie utrzymywanego obecnie pozytywnego nastawienia. Prawda jest jednak taka, że powiększenie skali zwyżki nie jest znaczące. No i te obroty...
Czy wczorajsze minimum to koniec korekty? To raczej mało prawdopodobne. Taka płytka korekta byłaby przejawem bardzo silnego rynku. Płytkie korekty to jego domena. Problem w tym, że takie wnioski można formułować, gdy sesja jest ważna, a więc potwierdzona przez poziom zaangażowania uczestników rynku. Tymczasem trzeba się liczyć z tym, że faza korekty jeszcze nie została zakończona albo po tej zwyżce zacznie się faktyczna korekta.
Te dylematy dotyczą głównie graczy krótkoterminowych. W średnim terminie nie ma większego znaczenia, czy to już koniec, czy początek. Mowa jest bowiem o małej korekcie, która i tak nie ma większego wpływu na pozycje otwierane z myślą o średnim terminie. Z tego punktu widzenia najważniejszym wsparciem jest dołek z wtorku sprzed tygodnia. Dla szybszych graczy poziomem sygnału zmiany nastawienia na neutralne może być dołek notowań z ostatniej środy. Zatem, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę ten wyższy poziom, rynek ma miejsce na wykreślenie widocznej korekty.