Ostatni tydzień notowań to najpierw skok cen, po którym oczekiwana była korekta. Sam o niej wspominałem. Zachowanie cen wskazuje na to, że nie tylko ja się z nią liczyłem, a spora część graczy miała chęć się na nią załapać, by wskoczyć na rynek. Problem w tym, że jeśli wielu chce wskoczyć, to ceny nie spadają. Przez kilka dni ceny cofały się w niewielkim stopniu, by po krótkim czasie wyznaczać nowe maksima zwyżki.

Nowe maksima niewiele się od siebie różniły, a więc popyt nadal się skradał. Wczoraj puściły nerwy kupującym. Przestano czekać na korektę.Sesja zaczęła się spadkiem cen, ale szybko ta różnica została zniwelowana. Gdy na świecie nastroje były raczej mało pocieszające, u nas utrzymywany był poziom z poprzedniej sesji. Później się pojawił popyt. Początkowo był to tylko pojedynczy strzał, po którym ceny się przez jakiś czas osuwały, ale po 10: 00 stało się jasne, że popyt nie będzie odpuszczał.

Mieliśmy nowe maksima zwyżki, która trwa od dołka z poprzedniego wtorku. Jeszcze przed południem rozpoczął się właściwie wyścig po papiery. Początkowo przejawiało się to tylko konsolidacją pod szczytami, ale skoro ceny nie spadały, popyt nie miał wyboru. Jeśli ktoś chciał się załapać na wzrost, musiał przełknąć gorzką pigułkę spóźnionego i wchodził na rynek. W konsekwencji ceny rosły i pokonały poziom szczytu z 19 sierpnia. Jest to maksimum korekty kreślonej w połowie sierpnia. Dla sporej grupy graczy był to poziom graniczny.

Dla nas tylko potwierdzający wcześniejsze zagranie. Nastawienie pozytywne otrzymało kolejny argument.Warto zauważyć, że wczoraj został utrzymany status "najmocniejszego rynku na świecie". Ostatnio opieraliśmy się korekcie, która na kilku innych rynkach się pojawiła. Wczoraj indeksy w Europie także zyskiwały, ale dopiero kierowały się w okolice niedawno wyznaczonych maksimów. W tym samym czasie nasz rynek piął się w kierunku szczytu z 6 sierpnia.

Tuż nad tym szczytem znajduje się rekord z kwietnia. Poziom zamknięcia sprawia, że obecnie bliżej jest nam do tych szczytów niż do poziomu pierwszego wsparcia. Przypomnę, że pierwszym wsparciem jest obecnie minimum sesji z środy z ubiegłego tygodnia i jego pokonanie będzie sygnałem do zmiany nastawienia na neutralne. Pokonanie dołka z wtorku z poprzedniego tygodnia to sygnał do zmiany nastawienia na negatywne.