Początek nowego tygodnia przyniósł kolejny impuls wzrostowy, przy czym ów "początek" należy rozumieć bardziej w kategoriach chwili niż całego dnia. Notowania wrześniowej serii kontraktów otworzyły się ok. 1 proc. (27 pkt) powyżej piątkowego zamknięcia. Do tak optymistycznego dla posiadaczy długich pozycji startu sesji przyczyniły się opublikowane jeszcze w weekend dane makro z Chin, m.in. o wyższym od prognoz wzroście produkcji przemysłowej w sierpniu (o 13,9 proc.). To niespodzianka w kontekście dotychczasowego rynkowego konsensusu, zakładającego dalsze schłodzenie chińskiej gospodarki.
Impuls wzrostowy wynikający z optymistycznej interpretacji danych wystarczył do tego, by kurs kontraktów przebił dotychczasowy szczyt fali zwyżkowej trwającej od końca sierpnia. Później kurs poszedł jeszcze wyżej w górę, w szczytowym momencie sięgając nawet 2579 pkt. Po otwarciu rynku kasowego (które było równie wysokie) zapał kupujących zaczął się jednak wyraźnie wyczerpywać. Później, po przejściowej niewielkiej realizacji zysków, nadeszła typowa szara rynkowa rzeczywistość, czyli męczący zastój notowań. Sesja zakończyła się na poziomie niewiele odbiegającym od otwarcia (2561 pkt wobec 2558 pkt).
Taki przebieg sesji utrudnia ocenę wydarzeń. Z jednej strony faktem jest ustanowienie nowego szczytu fali zwyżkowej, tak więc w perspektywie kilku tygodni obowiązuje trend wzrostowy. To z kolei uzasadnia utrzymywanie długich pozycji, pokazując jednocześnie, że krótkie pozycje z dnia na dzień mogą przynosić dotkliwe straty. Wszelkie pozytywne dane makro mogą zaś być pretekstem do powiększania skali zwyżki.
Z drugiej strony istnieją zastrzeżenia do takiego korzystnego dla "longów" obrazu sytuacji. Chodzi tu nawet nie tyle o trwający niemal całą sesję zastój (który umniejsza nieco wiarygodność wczorajszej zwyżki), ale przede wszystkim o fakt, że kurs kontraktów zbliżył się do kluczowego średnioterminowego poziomu oporu, jakim jest sierpniowy szczyt (2575 pkt intraday). Co prawda w pierwszej godzinie wczorajszej sesji udało się go naruszyć (o 4 pkt), ale zaraz potem popyt się cofnął i zrezygnował z walki, broniąc jedynie osiągniętych wcześniej poziomów.
To właśnie kwestia ponownego ataku na sierpniowy szczyt będzie najważniejsza dziś i ewentualnie na najbliższych sesjach. Sprawę komplikuje przy tym zbliżające się wygasanie wrześniowej serii.