Możliwość rozpoczęcia notowań na spadku cen wynika z wczorajszego optymistycznego zamknięcia. Zapewne wynikało ono z nadziei, że rynek w końcu zdecyduje się na akcję, której skutkiem będzie test poziomów oporu. Wiadomo już, że na starcie notowań takiej akcji nie będzie, co może przynieść małe rozczarowanie. Te niuanse są dla nas mało istotne. Z punktu widzenia średniego terminu nadal najważniejszy jest dla nas poziom wsparcia na dołku sprzed prawie tygodnia. Swoją drogą, to znamienne, że przez ostatnie dni podaż nie jest w stanie sprowadzić cen poniżej poziomu wsparcia, który przecież jest relatywnie blisko szczytu zwyżki. To już trwa trzeci tydzień. Rynek rośnie, ale nie może wykreślić głębszego spadku cen. Nawet bliskość rekordu nie skłania podaży do poważniejszej akcji, co może być przesłanką (choć nie argumentem przesądzającym), że rynek pozostaje w niezłej formie.

Dziś rynki odreagowują wczorajszą akcję Banku Japonii. Skokowe osłabienie jena miało za zadania zwiększenie ryzyka dla długich pozycji na japońskiej walucie. Udało się to. Teraz rynek będzie oceniał, na ile zdeterminowane są władze Japonii, by takie akcji ponawiać. Do tej pory rząd Kana był postrzegany jako mało aktywny w tej kwestii i raczej uchylający się od bezpośredniej obecności na rynku walutowym. Wczorajszy strzał był zmianą tego stanowiska. By był on wiarygodny, nie może być pojedynczym, ale częścią większej serii. I tu pojawiają się podnoszone już w różnych serwisach wnioski. Skoro jen do tej pory był „cichą przystanią” na czas awersji do ryzyka, to czy fakt interwencji nie zmniejszy tej roli jena wśród graczy? A jeśli tak, to kto przejmie ta cechę? Wczoraj ruchy cen faworyzowały franka i jest w tym logika, choć nie wiem, czy władze Szwajcarii widzą w tym szansę. Już mieliśmy w tym roku interwencyjne pozbywanie się szwajcarskiej waluty. Gdyby popyt generowany strachem przed ryzykiem poszedł w kierunku franka, to byłaby to kiepska wiadomość dla posiadaczy kredytów w tej walucie. Inną drogą jest złoto. Przypomnę, że jest to rynek, który na razie naśladuje zmiany, jakie miały miejsce w latach 70-tych, a więc cały czas można spodziewać się wystrzału ceny złota i uformowania hiperboli. Będzie to o tyle spektakularne, co krótkotrwałe.