Przebieg wczorajszych notowań ucieszył zapewne tych, którzy nadal sądzą, że na większe spadki czas jeszcze nie przyszedł. Nie będę tego teraz roztrząsał, ale za pomocą powyższego wykresu cen kontraktów w ujęciu godzinowym pokażę, że każda ze stron ma na coś szansę, choć od razu zaznaczę, że powrót do nastawienia pozytywnego wydaje mi się bardziej korzystny.
Zacznijmy od tego, że wykres cen na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy kreśli formację z podstawą na poziomie 2600 pkt. W trakcie ostatnich kilku sesji doszło do dwóch zejść w pobliże tego wsparcia, ale nie zostało ono nawet zaatakowane. Wczoraj rynek wyraźnie odbił. Pesymiści założą, że to tylko odbicie i ten wzrost, jeśli nawet się powiększy, to zatrzyma się w okolicy 2710–2720 pkt, czyli analogicznie do szczytu z połowy października, a późniejszy spadek cen doprowadzi do przełamania wsparcia na 2600 pkt i głowa z ramionami gotowa.
Optymiści widzą w obronie wsparcia na 2600 pkt okazję do wejścia na rynek, gdyż dotychczasowy trend był wzrostowy, a nie widać w tej chwili tak poważnych niepokojących przesłanek, by miało dojść do poważnej przeceny już teraz. Ta grupa zauważy, że wczoraj pokonana została spadkowa linia trendu oraz ceny doszły do poziomu szczytu z czwartku sprzed tygodnia. Może więc dojść do jego pokonania i tym samym zanegowana zostałaby cała ostatnia fala przeceny. Jeśli opór nie zostanie przełamany od razu, a ceny się cofną, to tym lepiej, bo scenariusz możliwości wzrostu będzie aktualny, o ile ceny zatrzymają ewentualną przecenę nad poziomem wtorkowego zamknięcia (kontrakty). Po takim cofnięciu i ponownej zwyżce głowa z ramionami gotowa. Tyle że odwrócona.
Jak wspomniałem, skłaniałbym się ku tezie, że większą szansę na sukces ma skorzystanie z możliwości powrotu do nastawienia pozytywnego, choć dopiero po pokonaniu poziomu szczytu sprzed tygodnia, a więc jeśli ceny się cofną, to trzeba będzie na taką sytuację poczekać. Po ewentualnym wybiciu trzeba będzie rynku doglądać i ewentualnie ponownie zmienić zdanie, gdyby coś szło nie tak. Dotychczasowy trend zasługuje na szansę. Tym bardziej że właśnie z takim założeniem zmienialiśmy nastawienie na neutralne, a sygnałów zamiany na negatywne na razie nie widać. Wychodzi na to, że jak już rynek wzrośnie, to wszystko powinno się rozstrzygnąć w okolicy 2710–2720 pkt.