Historia naszej giełdy pokazuje, że stabilizacja z jaką mamy do czynienia niemalże od początku czerwca powinna wkrótce zakończyć się jakimś zdecydowanym wybiciem, zwłaszcza, że przy tak niskich obrotach niewiele potrzeba, aby rozruszać rynek. Tak twierdzą wszyscy, abstrahując od tego czy są zwolennikami teorii o wybiciu w górę czy też w dół. Tymczasem nowy tydzień na warszawskiej giełdzie nie przyniósł żadnej znaczącej zmiany nastrojów inwestycyjnych i nadal nie widać jakiegoś wyraźnego impulsu, który mógłby ożywić giełdowy handel. Optymizmem powinno napawać przebicie przez Nasdaq ważnego poziomu 4000 punktów oraz porcja kilku dobrych informacji fundamentalnych z amerykańskich spółek internetowych. Niestety na tym tle dokonania naszego IT prezentują się nader kiepsko. Większość akcji spółek informatycznych od dwóch tygodni stoi w miejscu, co może budzić wątpliwości co do siły naszego rynku. Gwiazdą ostatnich trzech sesji są papiery Elektrimu, który zyskały już ponad 20%, mimo iż jak to się mówi "w spółce w tym czasie nie nastąpiły żadne istotne zdarzenia." Wydaje się, że na szczęście rynek zorientował się, że żadnemu dużemu inwestorowi nie zależy na celowym działaniu na szkodę spółki. Jeśli chodzi o inne spółki, to niemalże tradycyjnie nic się na nich nie dzieje. Możliwość ruchu całego rynku sprawia, że nikt nie angażuje się w jakieś nowe pomysły, bo a nuż potrzeba będzie gotówki na spółki indeksotwórcze. Ja mimo wszystko skłaniałbym się bardziej ku scenariuszowi wybicia w górę, natomiast ciężko jest określić kiedy by to mogło nastąpić.

ADAM KALKUSIŃSKI

Wood &Company