Tytułowa sentencja łacińska znacząca "Niech kupujący ma się na baczności!" dobrze pasuje do wydarzeń z początku tygodnia. Rynek po raz kolejny pokazał, że nie słucha się większości i zamiast wybić się z długiej konsolidacji w górę, pokonał poziom 19 000 pkt. Ta niespodziewana zmiana kierunku notowań przypomina jak ważne jest potwierdzenie sygnałów płynących z rynku. Oczywiście zawsze istnieje pokusa otworzenia pozycji po bardziej atrakcyjnej cenie zanim nastąpi wybicie, jednak bywa to często związane z dużym ryzykiem. Pytanie nasuwające się obecnie, to czy WIG przebije dołek z 26 maja (18 357 pkt.), czy znajdzie wparcie w okolicach tego poziomu. W przypadku przebicia indeks zbliży się do długoterminowej linii trendu wzrostowego z X '98, która obecnie znajduje się na wysokości około 17 850 pkt. Potwierdzeniem siły wsparcia w postaci tej linii trendu jest obecność tuż nad nią drugiego zniesienia Fibonacci'ego. Natomiast jeśli obroniony zostanie poziom 18 357 pkt., ostatnie spadki będzie można uznać za tzw. "strząśnięcie" czyli fałszywy ruch indeksu przed wzrostami, podczas którego bardziej nerwowi, lub po prostu stosujący linie obrony gracze, zamykają pozycje. Rozstrzygnięcie będzie zapewne zależne od sytuacji za oceanem, która ostatnio mocno wpływa na nasz rynek oraz od lokalnych informacji makroekonomicznych. Jednak nawet jeśli miałoby się okazać, że WIG spadnie jeszcze kilka procent, to opisywane wyżej długoterminowe wsparcie najprawdopodobniej go zatrzyma i spowoduje powrót hossy. Nie oznacza to oczywiście, że można sobie pozwolić na nieostrożność w dokonywaniu zakupów ? Caveat emptor!

MACIEJ CZAJKOWSKI

DM BOŚ