Czy przebieg ostatnich sesji można uznać za prognostyk dalszych, trwałych wzrostów na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych? Moim zdaniem niewiele na to wskazuje. Obecnie, prawdopodobnie, mamy do czynienia z niewielką korektą wzrostową, wywołaną w dużej mierze odreagowaniem panującego na parkiecie marazmu. Inwestorzy znudzeni przedłużającym się "okresem wakacyjnym", postanowili ożywić rynek. Zapału, a przede wszystkim funduszy starczyło jednak tylko na niektóre walory. Nadal odczuwalny jest brak dużego kapitału, który byłby w stanie na dobre rozruszać giełdę.

Czy jest zatem szansa na przełamanie niekorzystnej passy? Dopóki nie pojawią się zaskakująco dobre informacje na temat stanu gospodarki, na to bym nie liczył. Niespodziankę mogą sprawić publikowane już w piątek dane na temat sierpniowej inflacji. Spadek do poziomu 11,3% uwzględniony już został w cenach akcji. Znaczna obniżka poniżej tego poziomu mogłaby wynieść WIG w okolice co najmniej 19000 pkt.

Inną ewentualność, mogącą zmienić nieciekawą sytuację giełdową, zauważam (nadal) w korzystnym przebiegu notowań w Stanach Zjednoczonych. Właśnie tam doszło dziś do opublikowania indeksu cen produkcji sprzedanej przemysłu, który obniżył się o 0,2%, wobec prognozowanego wzrostu o 0,2%. Świadczy to o zamierzonym spowolnieniu tempa wzrostu gospodarki amerykańskiej, co stanowić może fundament pod przyszłe wzrosty na Wall Street.

Michał Jabłoński DM BOŚ SA.