Oprócz dużej przeceny na Nasaq nie wystąpiły od wczoraj żadne czynniki mogące negatywnie wpłynąć na kursy giełdowe. Na pewno istotnym czynnikiem jest trwająca niepewność, co do zwycięzcy wyborów prezydenckich w USA. Z naszego podwórka otrzymaliśmy raport Komisji Europejskiej o stanie przygotowań kandydatów do członkostwa w UE. W części gospodarczej chwali on polskie dokonania, choć zwraca uwagę też na to, co jest do poprawienia. Chodzi szczególnie o wysoki poziom inflacji i deficytu w obrotach bieżących, a także o zaniedbania w restrukturyzacji rolnictwa. W sumie nic nowego. Ważniejsze od tych uwag jest postawienie Polski w gronie liderów na drodze do UE, choć cały czas brak jest podania konkretnych dat. Mówi się tylko o możliwości przyjęcia pierwszych nowych członków pod koniec 2002 r., ale ze względów proceduralnych ten termin wydaje się mało realny.
WIG20 spadł dziś o 1,9% przy obrocie 190 mln zł. W moim wzrostowym scenariuszu to troche za dużo, zwłaszcza, że indeks wrócił pod SK-45. Pocieszam się, że odbyło się to przy dużo niższych obrotach. Dotychczasowi liderzy zdecydowanie tracą impet, nie mówiąc już o spółkach komputerowych, na kursach których spadek Nasdaqa znacznie się odbił. Zanotowały one spadki rzędu 4-6%.
Nadal dobrze wypadają banki, które nadal rosną, ale już nie tak gwałtownie, jak we wczorajszych ciągłych. Najwięcej zyskał WBK-3,7%. Dogrywki zakończyły się zdecydowaną przewagą sprzedających, co zapowiada niskie otwarcie notowań ciągłych. Wygląda na to, że od przebiegu dzisiejszych ciągłych może zależeć możliwość kontynuowania wzrostów na całym rynku. Jeśli nie zostanie zakryta luka, którą utworzył fixing, indeks technicznie straci dużo z optymistycznego wydźwięku ostatnich kilkunastu sesji.
Krzysztof Stępień
Analityk Parkietu