Rynek staje się ostatnio coraz słabszy. Rzadkie przebłyski optymizmu szybko podlegają pacyfikacji ze strony chętnych do sprzedaży, co podsyca nastrój przygnębienia. Nawet dobre informacje, jak ta dotycząca inflacji, jedynie na krótko są w stanie poderwać rynek. Trudno się dziwić, bo nie ma problemu ze wskazaniem czynników sprzyjających spadkom.
Na pewno nie poprawiło nastrojów opublikowanie raportów kwartalnych, które częstokroć potwierdziły niepokojące przeczucia, że końcówka roku dla wielu spółek była bardzo trudnym czasem. Informacje o realizacji deficytu budżetu za styczeń też działają jak zimny prysznic. Smutkiem napawa również wzrost PPI w USA, który może poważnie zagrozić dalszym obniżkom stóp.
Trzeba także wspomnieć wypowiedzi członków RPP studzących nastroje rynku. Nie traktowałbym ich jednak zbyt literalnie. Organ ten niejako z natury powinien cechować się sceptycyzmem, niezbędnym, by stabilizować emocje. A w obliczu presji medialnej, jaka koncentruje się ostatnio na RPP, można przynajmniej częściowo odczytywać te wystąpienia jako reakcję obronną. Zgadzając się z zasadą, by nie dzielić skóry na niedźwiedziu, nie widzę jednak przyczyn, by Rada nie zlikwidowała w najbliższym czasie części z ostatnio powstałego przyrostu realnej stopy procentowej. Czy wobec wpływu innych czynników pomoże to giełdzie w krótkim terminie, to już zupełnie inna kwestia. Sytuacja na rynku zrodziła bowiem ostatnio nieufność co do przyszłości i potrzeba trochę czasu i sporo pieniędzy, by przekonać rynek, że złe czasy zbliżają się ku końcowi.
Roman Sosnowski
WBK AIB Asset Management S.A.