Trudności ze spłatą kredytów są jednym z pierwszych symptomów możliwej recesji. Sprawia to, że inwestorzy wykazują zwiększoną awersję do ryzyka, co odbija się negatywnie na popycie na waluty rynków wschodzących. W tym kontekście nawet pomimo ujemnej dynamiki sprzedaży detalicznej w Eurolandzie zaobserwowaliśmy wzrost eurodolara do 1,3215 o godzinie 16:20. Nie zmieniam jednak zdania, iż bardzo prawdopodobne w drugiej części tygodnia jest umocnienie się "zielonego" do euro.

Jak przełożyło się to na złotego? Nasza waluta od rana traciła na wartości, głównie w reakcji na ostatnie umocnienie jena do głównych walut (wciąż aktualne zamykanie carry trade). Po południu złoty odrobił straty po tym, jak USD osłabił się do euro. Naszej walucie pomaga również stabilizacja gospodarcza - CPI wychodzi zgodnie z prognozami, to samo można powiedzieć o saldzie wymiany handlowej z zagranicą. O godzinie 16:30 EURPLN był na 3,8980 (blisko otwarcia), a USDPLN na 2,95 (poniżej otwarcia).

Jutro sporo danych w kalendarzu - PPI w USA (wskaźnik bazowy na poziomie 0,2% m/m), finalny odczyt CPI w Eurolandzie (1,8% r/r) oraz decyzja szwajcarskiego banku centralnego w sprawie stóp procentowych (podwyżka o 25 punktów bazowych). Ponadto indeksy Fed Philadelphia (spodziewamy się poprawy koniunktury) oraz NY Empire State (spadek o 1/3).

Piotr Denderski

Analityk rynków finansowych