Skala spadków USDPLN i EURPLN jest na tyle głęboka, że na poniedziałkowym otwarciu oczekiwałbym raczej korekty wywołanej aktywizacją popytu na euro i dolara - USDPLN "siedzi" na wsparciu 2,92, otwarcie ma zdecydowanie północny kierunek. W przypadku eurozłotego, na którym od dawna dominuje trend boczny, sprawa jest nieco mniej ewidentna - tutaj takim mocnym wsparciem jest 3,86 i 3,84 a do tych poziomów jeszcze trochę na rynku brakuje. Danych makroekonomicznych w poniedziałkowym kalendarzu jak na lekarstwo - poznamy wyniki przetargu przetargu bonów rocznych oraz o produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej. Myślę, że można je zlekceważyć i dopiero dane z rynku nieruchomości w USA (indeks NAHB) może mieć znaczenie dla rynku walutowego. Pamiętajmy o skutkach złych danych o jakości kredytów hipotecznych - tu historia może się powtórzyć.
Na rynku międzynarodowym oprócz wzmiankowanej już jazdy w górę na eurodolarze (wywołanej przez gorsze indeksy koniunktury oraz zmianę oczekiwań rynku co do stanu amerykańskiej gospodarki, a co za tym idzie, również stóp procentowych) warto wspomnieć o osłabieniu jena, które zostało wywołane przez przeskalowanie oczekiwań rynku co do japońskich stóp procentowych w oczekiwaniu na słowa prezesa Bank of Japan, Takatoshi Fukui. Fukui najprawdopodobniej zasygnalizuje brak gotowości do dalszych podwyżek, zajmując neutralne nastawienie w oczekiwaniu na dalsze dane z japońskiej gospodarki.
W ciągu tygodnia oczekiwałbym odreagowania na rynku lokalnym połączonym z dalszym osłabieniem jena i korektą na eurodolarze. Dla tej ostatniej pary kluczowe będzie przesłanie zawarte w komunikacie FOMC po środowym posiedzeniu w sprawie stóp procentowych.
Piotr Denderski
Analityk rynków finansowych