Warto dodać, że nasza waluta była jedną z mocniej zyskujących pośród innych EM. Co więcej, na rynek powróciła fala optymizmu dotycząca kondycji globalnej gospodarki podnosząc apetyt na ryzyko i popyt na aktywa z bardziej ryzykownych krajów, w tym Polski. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że rano kurs USDPLN był bardzo blisko 2,90 a EURPLN cały dzień pozostawał poniżej 3,88. Realizacja zysków, dla której pretekstem było bliskie sąsiedztwo ważnych poziomów technicznych, doprowadziła do wzrostów USDPLN w okolice 2,9150.
Dane z Polski o godzinie 14.00 nie miały wpływu na naszą walutę, ale odbiły się na rynku długu - wyższy od oczekiwań PPI i nieco słabsze dane o produkcji przemysłowej wywołały spadki cen obligacji. Jeszcze przed nami (18:00) publikacja indeksu National Association of Home Builders; zwykle nie robił on większego wrażenia na inwestorach, ale tym razem, po gorszych danych dotyczących tzw. sub-prime lenders (wyższy wskaźnik niespłacanych kredytów hipotecznych w firmach oferujących kredyty "mniej pewnym" pożyczkobiorcom), każde gorsze dane z rynku nieruchomości powodują podenerwowanie inwestorów.
Jutro w kalendarzu dalsza porcja raportów "nieruchomościowych" - zezwolenia i rozpoczęte budowy. Ponadto, przed danymi ze Stanów, inwestorzy będą mogli poznać raporty z Wlk. Brytanii (CPI i podaż pieniądza M4). Zatem, wtorek będzie ważnym dniem dla funta i dolara.
Piotr Denderski
Analityk rynków finansowych