Wpływ na taki a nie inny przebieg notowań, ma wczorajsze silne umocnienie dolara, co z pewnością wystraszyło część inwestorów. W umocnieniu euro nie pomaga też, chociaż również i nie szkodzi, poranna wypowiedź członek rady EBC, Mitji Gaspariego, który powiedział, że inflacja jest pod kontrolą i rozmowa o dalszych podwyżkach stóp jest przedwczesna.
Czwartkowe silne umocnienie dolar, po środowej przecenie wywołanej "gołębim" komunikatem FOMC, towarzyszącym decyzji o pozostawieniu stóp procentowych w USA na poziomie 5,25 proc., mogło zaskakiwać. Rzadko kiedy mają miejsce bowiem, tak gwałtowne zwroty.
Cały wczorajszy proces odrabiania strat przez dolara, początkowo był zwykłą korektą, po wzroście EUR/USD do dwuletniego maksimum. W tej fazie handlu, dolarowi pośrednio pomagały silne wzrosty cen akcji na świecie, co zmniejszało awersję do ryzyka, a więc zachęcało do otwieranie pozycji carry trade i przekładało się na wzrost USD/JPY.
W czwartkowym odrabianiu strat przez amerykańską walutę, niebagatelną rolę odgrywały zlecenia obronne stop loss. To bowiem ich realizacja pod koniec notowań w Europie, przyśpieszyła ucieczkę, z otwieranych w środę, krótkich pozycji w dolarze.
Wczorajsze, zaskakująco silne umocnienie dolara, tłumaczone jest faktem ponownego przeanalizowania komunikatu FOMC, co po skonfrontowaniu go z sytuacją gospodarczą, miało przekonać graczy, że obniżki stóp procentowych przez Fed, wcale nie są takie pewne. Twierdzenie to jest słuszne, bo jeżeli przyjąć, że amerykańska gospodarka gwałtownie nie zwolni, co przyparłoby Fed do muru i zmusiło do obniżki, to Fed nie obniży stóp, ryzykując wzrostem inflacji, która już teraz jest wyraźnie wyższa od pożądanego przez niego poziomu.