Pomimo, że obserwowane dotychczas spadki eurodolara, rozpoczęły się z poziomu oporu, jaki na wykresie godzinowym tworzy na 1,3345, linia poprowadzona po szczytach z 22 i 28 marca br., a w międzyczasie doszło do przełamania trzytygodniowej linii hossy (1,3325) na tym samym wykresie, to losy dzisiejszej sesji, zarówno z punktu widzenia analizy technicznej, jak również czynników fundamentalnych, nie są jeszcze rozstrzygnięte.
Rozstrzygający mógłby być dopiero trwały spadek poniżej poziomu 1,33 dolara, co otwierałoby drogę do 1,3240 dolara, gdzie znajdują się kluczowe wsparcia, dla kontynuacji wzrostów eurodolara w średnim terminie.
O tym, czy dojdzie dziś do spadku poniżej 1,33, zdecydują dopiero publikacje makroekonomiczne z USA. O godzinie 14:30 zostaną opublikowane dane o wydatkach i przychodach Amerykanów oraz bazowy wskaźnik wydatków osobistych (PCE core). Natomiast o godzinie 16-tej, inwestorzy dowiedzą się jak kształtowały się w USA wydatki na konstrukcje budowlane oraz indeksy Chicago PMI i nastroju Uniwersytetu Michigan.
Z tej grupy danych, największe szanse na wzmocnieni dolara, ma wskaźnik PCE core. Szacuje się, że wzrośnie on 0,2 proc. w relacji miesięcznej. Wyższy od prognoz wzrost, w połączeniu z silnie rosnącymi w ostatnich dniach cenami ropy (są najwyższe od września 2006), mogą wywołać obawy o wzrost cen w USA, a więc zmniejszyć szanse na obniżkę stóp procentowych, co przełoży się na umocnienie dolara.
Największe szanse osłabić "zielonego", ma natomiast publikacja indeksu Chicago PMI. Analitycy prognozują, że w marcu wzrośnie on do 49,5 pkt. z 47,9 pkt. Pogarszająca się kondycja gospodarki USA sprawia, że wzrost może być mniejszy, a to mogłoby przełożyć się osłabienie dolara. Oczywiście wzrost Chicago PMI ponad poziom 50 pkt., który oddziela rozwój od recesji, będzie czynnikiem wzmacniającym amerykańską walutę.