Świąteczne nastroje owładnęły rynkiem na tyle skutecznie, że słowa Johna Hurleya z EBC (powiedział, że "rynek trafnie odczytał przesłanie EBC w kwestii stóp procentowych", dodając również, że "prognozy wzrostu gospodarczego w strefie euro pozostają korzystne, ale ryzyko inflacji utrzymuje się"; rynek oczekuje podwyżki stóp o 25 pb do 4% w czerwcu) przeszły właściwie bez echa. Faktem jest, że EURUSD wzrósł dziś do 1,3380, ale nie można wiązać tego z wystąpieniem Hurleya. Gdy pojawiły się wiadomości o jego wystąpieniu EURUSD pozostawał płaski jak stół.

Indeksy PMI zarówno w Eurolandzie jak i w Wlk. Brytanii wyszły nieco poniżej oczekiwań, dane te miały niewielki wpływ na rynek walutowy - kolejny dowód za tym, że dziś "rządził" ISM.

Złoty nieznacznie zyskał na wartości, głównie wskutek wzrostu EURUSD o około 40 pipsów od otwarcia. Perspektywy przed naszą walutą są bardzo dobre - na eurozłotym coraz wyraźniej zarysowuje się formacja trójkąta zniżkującego, kurs ma potencjał do zejścia w okolice minimów na 3,82 - 3,80. Ministerstwo Gospodarki prognozuje wzrost gospodarczy w I kwartale 2007 roku na około 7% r/r. Dobra kondycja polskiej gospodarki tym bardziej powinna umacniać złotego.

O godzinie 16:00 opublikowano ISM Manufacturing: wynik wypadł słabiej od prognoz - 50,9 pkt. Rynek już przed publikacją danych "ustawił się" pod nie, sadowiąc EURUSD w okolicach 1,3375. Późniejszy brak ruchu można wytłumaczyć przyglądając się bliżej składowym indeksu: ISM Manufacturing Employment wyniósł 48,7, zaś Prices Paid - 65,5. Pierwsza z tych liczb powinna pchnąć rynek w dół, druga jednak - w górę. Efekty obydwu zniosły się. Na koniec dnia EURUSD wyhamował całodzienny spadek na 3,8550, zaś USDPLN na 2,8820.