nieruchomości oraz w aktywności przedsiębiorstw. Ceny są stabilne, choć w
niektórych regionach zanotowano umiarkowany wzrost cen towarów
konsumpcyjnych. Widać także oznaki sztywnego rynku pracy, na których
zaczyna brakować pracowników wykwalifikowanych.
Rynek akcji wczoraj zupełnie zignorował wiadomości z rynku nieruchomości.
W ciągu ostatnich dwóch dni otrzymaliśmy dwie słabe informacje o wielkości
sprzedaży domów. Dotyczyły one zarówno rynku wtórnego jak i pierwotnego.
Obie były gorsze od prognoz, a mimo to reakcja rynku była niewielka.
Inwestorzy zdają się nie chcieć pamiętać, że nadal jest to poważny problem
gospodarki amerykańskiej i nadal wisi nad nimi jak miecz Damoklesa.
Wczorajszy wzrost jest tłumaczony lepszymi danymi o zamówieniach na dobra
trwałego użytku. Faktycznie dane okazały się nieco lepsze, ale trzeba
pamiętać, że jest to zmienna, której wartość podlega sporym wahaniom i
rewizjom. Zatem trudno ją uznać, za wiarygodny i mocny czynnik wpływający
na decyzje inwestycyjne.
Można podejrzewać, że wczorajszy wzrost cen w Stanach będzie miał
pozytywne oddziaływanie na nasz rynek. Tym bardziej, że obecnie tamtejsze
kontrakty są na lekkim plusie oraz rynek azjatycki swoim wzrostem cen nie
będzie przeszkadzał. Wzrost ceny ropy ropa.gif też nie jest tu bez
znaczenia. Podobnie jak niewielka zwyżka ceny mynek będą
spływać wyniki amerykańskich spółek, a o 14:30 pojawi się cotygodniowy
raport o liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Nie jest to
pierwsza liga danych makroekonomicznych, a więc pewnie nie wzbudzą one
większego zainteresowanie. Wyjątkiem mogłaby być jaka zaskakująco duża
liczba, która sugerowałaby pogorszenie się sytuacji na rynku pracy, ale to
chyba jeszcze na to za wcześnie.