Z jednej strony - jest to ewidentnie zapowiedź podwyżki stóp procentowych, gdyż bank przyznaje, że inflacja powinna przekraczać jego cel inflacyjny. Trudno jednak wyczuć, czy te wspomniane 2 lata to dla banku dużo, czy raczej mało. Innymi słowy - czy BoE chciał dać do zrozumienia, że "na razie nie ma pośpiechu", czy może "trzeba działać teraz". Niepewność co do przyszłej polityki monetarnej BoE osłabiła dziś funta, ale chyba ważniejszy jest negatywny sentyment do dolara, bo GBPUSD stosunkowo szybko część strat odrobił.
Dane z USA powinny działać prodolarowo, a szczególnie zaskakująco dobry odczyt produkcji przemysłowej (wskaźnik "bazowy" wzrósł o 0,6% m/m, praktycznie dwukrotnie przekraczając konsensus rynkowy) - EURUSD zniżkował jedynie o około 10 pipsów po publikacji tego raportu.
Dolar jest "skazany" na dalsze osłabienie wedle wielu ekonomistów, a obecne notowania są niczym innym jak formowaniem bazy do kolejnych wzrostów. Od dna odbił się rynek nieruchomości - dane o nowych budowach wskazały na umiarkowany wzrost, ale całkowicie zanegowały to liczby dotyczące wydanych zezwoleń (około 9-procentowy spadek). Jutro oczy inwestorów zwrócą się na Alana Greenspana, którego wystąpienie zaplanowano na godzinę 14:30 czasu warszawskiego.
Jeszcze przed zakończeniem handlu w Europie Andrzej Wojtyna (RPP) powiedział, że "stosunek produktywności pracy do dynamiki płac pozostaje kluczowym wskaźnikiem dla polityki pieniężnej w Polsce" oraz że jego zdaniem odnotujemy "dwucyfrowy wzrost inwestycji". Wojtyna podkreślił znaczenie jutrzejszych danych o płacach dla polityki RPP, wprost wyraził też, że "dalsze podwyżki stóp procentowych w tym roku są prawdopodobne".
Piotr Denderski