Właśnie tej transmisji boi się część członków RPP. Wzrost płac sam w sobie
nie jest czymś nagannym, ale pod warunkiem, że w odpowiadającym tempie
rośnie również wydajność pracy. Wtedy omawiany czynnik podwyższania cen
produkcji nie miałby miejsca. Problem w tym, że ostatnio wzrost wydajności
już nie nadąża za wzrostem płac, co prowadzi do pojawienia się presji na
wzrost cen. Dziś poznamy, jakie jest zagrożenie. Jeśli wzrost płac
ponownie był dynamiczny, to pojawią się głosy, że rada wkrótce podejmie
decyzję o kolejnej podwyżce stóp procentowych.
Początek sesji powinien być niezły. Mamy szansę zareagować na amerykańskie
rekordy. Będzie się to również wiązało z oddaleniem się od poziomu
wsparcia, które wczoraj popytowi udało się obronić. Zabrakło wprawdzie
wzrostu, który by to potwierdził, ale właśnie dziś mamy do tego dogodne
warunki. Jeśli popyt ich nie wykorzysta, to trzeba będzie rozważyć, że w
ogóle ma w tej chwili siłę na zwyżkę i czy bardziej prawdopodobnym nie
będzie dalszy spadek. Przynajmniej do poziomu 3400 pkt. To jednak dopiero
po dzisiejszej sesji. Na razie popyt ma szansę.