Przecena na giełdach azjatyckich i nerwowość na parkietach za Oceanem zwiększyły awersję do ryzyka, co niekorzystnie odbiło się na sentymencie do rynków wschodzących i spowodowało lekki odpływ kapitałów z regionu. Poziomy bliskie historycznym maksimom na złotym inwestorzy zagraniczni wykorzystali do realizacji zysków, co wydaje się właściwe, szczególnie wziąwszy pod uwagę fakt, że okres wypłaty dywidend przez spółki giełdowe generuje dla akcjonariuszy z zagranicy dodatkowe dochody, których część musi przecież odpłynąć z Polski. Mniejsze zaufanie do naszego rynku widoczne było także w wyprzedaży polskiego długu na początku tygodnia, która wywindowała rentowności "pięciolatek" do poziomu 5,18%, najwyższego od pół roku. Atrakcyjne oprocentowanie przyciągnęło większy popyt (8,9 mld zł)na środowym przetargu obligacji o wartości 1,5 mld zł.
Najważniejszą publikacją makro w tym tygodniu były wyniki kwietniowej inflacji CPI. Zgodnie z oczekiwaniem wzrost cen zwolnił nieco, do 2,3% r/r, co jest kolejnym argumentem w ręku gołębiego skrzydła RPP przeciwko dalszym podwyżkom stóp w najbliższych miesiącach. Dodatkowo jeden z głównych czynników inflacjotwórczych - wzrost płac - okazał się niższy niż w marcu (9,1% r/r) i wyniósł 8,4% r/r (spodziewano się 8,6%). Dochody Polaków zwiększają się wolniej, lecz wciąż wyraźnie, w mniejszym jednak tempie niż produkcja. Dane te nie pomogły złotemu, gdyż potwierdzają opinie niektórych analityków prognozujących spadek inflacji i zwiększają szansę na pozostawienie stóp na dotychczasowym poziomie, co w naszej opinii nie byłoby na tym etapie właściwe. Nienajlepiej dla złotego wypadło też saldo bilansu płatniczego - deficyt wzrósł bardziej niż oczekiwano (z 424 mln EUR do 539 mln EUR), zaś rosnący 4 miesiąc z rzędu import zwiastuje dalsze osłabienie złotego.
Także sytuacja na rynku międzynarodowym nie układała się korzystnie dla rodzimej waluty. Wprawdzie Bank Japonii nie podwyższył kosztu pieniądza, co byłoby wybitnie negatywną informacją dla emerging markets, jednak umacniający się do euro i innych walut dolar, tradycyjnie osłabiał waluty regionu. Piątkowa informacja o rozszerzeniu dziennego zakresu wahań juana w stosunku do dolara przez Ludowy Bank Chin (do 0,5%) oraz podniesieniu stóp procentowych w Państwie Środka (o 0,18% i 0,27%) i stopy rezerw obowiązkowych
(o 0,5%) były brane przez inwestorów pod uwagę, jednak ogłoszenie tych decyzji odbiło się niekorzystnie na sile złotego.
W przyszłym tygodniu rynek pozna szereg istotnych danych, w tym dynamikę produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej oraz informacje nt. inflacji cen producentów i inflacji bazowej netto. Dane te powinny potwierdzić bardzo dobrą sytuację gospodarczą i spadek tempa wzrostu cen. Obok wspomnianego procesu wypłaty dywidend oraz niekorzystnej dla złotego sytuacji na rynku międzynarodowym będzie to jeden z czynników osłabiających naszą walutę, która powinna w dalszym ciągu tracić na wartości. Także sytuacja techniczna wskazuje, że wzrosty głównych walut powinny być kontynuowane, zaś prawdopodobne przebicie poziomu USD/PLN 2,8150 otworzy drogę do zwyżki tego kursu w okolice 2,84. Z kolei euro powinno podrożeć do 3,81 PLN.