Z. Flejsner: Komentarz Europejski

Czwartkowa sesja przyniosła kontynuację negatywnych tendencji ostatnich dwóch dni. Silne spadki głównych indeksów giełd europejskich. W centrum uwagi są obawy o kondycję sektora bankowego. Strach jest tak duży, że inwestorzy w Europie nie reagują ani na kolejną przecenę nośników energii ani na taniejące coraz bardziej euro.

Aktualizacja: 26.02.2017 13:39 Publikacja: 11.09.2008 18:09

Pozytywne zakończenie środowej sesji w USA wcale nie skłoniło Europejczyków do odkrycia w sobie większych pokładów optymizmu w czwartkowy poranek. Spadki na rynkach w Azji sugerowały ostrożność. W nocy spadły notowania kontraktów na amerykańskie indeksy. W takiej atmosferze neutralne otwarcie rynków w Europie można nawet uznać za sukces byków. Nie udało się go utrzymać.

Nastroje były obciążane przede wszystkim przez branżę bankową i ubezpieczeniową. Szwajcarski UBS obniżył rekomendację dla dwóch towarzystw ubezpieczeniowych: AXA i Aegonu. Z kolei Dresdner Kleiwort obniżył prognozy zysków dla banków irlandzkich. Te dwie informację to trochę za mało by spowodować tak znaczną przecenę sektora, jakiej byliśmy świadkami. Ważył ogólny nastrój względem instytucji finansowych na rynkach globalnych. Sytuację pogorszyło obniżenie rekomendacji dla Lehman Brothers przez analityków trzech różnych banków inwestycyjnych. W odniesieniu do rynku brytyjskiego bardzo sceptycznie odebrano deklaracje Mervina Kinga - szefa Banku Anglii - jasno określającego, że jego instytucja nie może być traktowana przez banki komercyjne jako źródło długoterminowego kredytu. Zapowiedział jednak kontynuację działań wspomagających płynność w branży, zostawiając ratowanie sektora nieruchomości rządowi w Londynie. Pod koniec sesji HBOS tracił prawie 7%, zaś HSBC prawie 4%.

Kolejne mało krzepiące informacje padały z ust francuskiej minister finansów - Christine Legarde. W wywiadzie radiowym wspomniała, że spodziewa się spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego Francji do około 1% w tym roku. To akurat informacja znana wcześniej i powszechnie już zdyskontowana przez inwestorów. Jednak jej spostrzeżenia, że nie jest przekonana o trwałości poprawy sytuacji w USA dokładały się do ponurej atmosfery czwartku. Używając ostrych słów do określenia problemów branży budowlanej zaogniła negatywny odbiór informacji o bardzo słabych wynikach sprzedaży notowanej w Londynie spółki Home Retail, co pociągnęło w dół notowania całego sektora konstrukcyjnego, sprzedaży materiałów budowlanych i wyposażenia mieszkań. Na domiar złego INSEE - francuski odpowiednik GUS - zrewidował dane dotyczące zatrudnienia w drugim kwartale. Zamiast 12 tysięcy, we Francji ubyło wówczas 28 tysięcy miejsc pracy.

Do ciężaru kłopotów sektora finansowego i perspektyw budownictwa w Europie dokładała się jeszcze informacja, że Moody?s utrzymuje negatywny rating dla perspektyw europejskiego przemysłu farmaceutycznego. Wpływ czynników , które w poprzednich tygodniach skłaniały inwestorów w Europie do większej dozy optymizmu - spadające notowania ropy oraz euro - nie zdołał przezwyciężyć obaw o pogłębieniu problemów banków.

Yves Mersch ( z ECB) przypomniał inwestorom, że część efektów obniżki cen surowców zostało zamortyzowane przez osłabienie euro, zaś notowane poprzednio wysokie ich ceny nadal wywierają wpływ na zagrożenie "efektem drugiej rundy". To również jedno z przesłań wynikających z opublikowanego właśnie miesięcznego biuletynu ECB. Zawarto w nim również spostrzeżenia o słabnącej dynamice kredytów, wpływie napięć na rynkach finansowych na realną gospodarkę. W swojej wymowie raport można interpretować jako podsumowanie wypowiedzi poszczególnych członków Rady Prezesów z sierpnia i początków września. Nie zawierał żadnego nowego przesłania o randze mogącej mieć wpływ na notowania na rynkach akcji.

Przed otwarciem rynków za Atlantykiem nastroje ulegały niewielkiej poprawie. Co prawda dane z amerykańskiego rynku pracy były słabe, ale przynajmniej nie zaskoczyły negatywnie. Przyczyniły się do chwilowego ustabilizowania notowań. Tylko do czasu rozpoczęcia handlu na Wall Street. Później było dalej "z górki". Przed 16stą DAX tracił 1,3% CAC40 - 1,8% , FTSE100 podobnie. Na nic osłabienie euro do poziomu poniżej notowań z października ubiegłego roku i ropa taniejąca do prawie 100 dolarów za baryłkę. W Europie dyskontowano duże spadki na początku sesji w USA.

Pod koniec sesji - przed godziną 17stą - indeksy grupujące największe spółki europejskie notowały ponad 1% spadki. Na wykresach wyrysował się kolejny słupek z niższymi zarówno maksimum jak i minimum sesji, wpisując się jako "czysta" kontynuacja kilkudniowego impulsu. Podaż ma wyraźną przewagę, co zostało potwierdzone ceną zamknięcia. Najbliższe wsparcie przebiega w okolicach minimów notowań z ubiegłego piątku - poprzedzających decyzję o ustanowieniu kontroli rządowej nad Fannie Mae i Freddie Mac. Prawdopodobieństwo ponownego "cudownego" ratowania rynków w wydaniu władz trudno liczyć, więc zagrożenie atakiem na minima bessy ma prawo spędzać sen z powiek niejednemu inwestorowi w Europie.

Nadzieja staje się dobrem bardzo deficytowym. Jak zwykle w tej kwestii najwięcej do powiedzenia mają Amerykanie - podczas końcówki sesji na rynkach europejskich indeksy w USA właśnie rozpoczęły próbę odrabiania strat z otwarcia, co wspiera popyt po naszej stronie Atlantyku.

Zbigniew Flejsner

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów