Sytuacja jest jednakże wciąż obarczona ryzykiem załamania zaufania do denominowanych w USD aktywów ze względu na znaczący wzrost długu publicznego w USA, deficyt budżetu może zaś wzrosnąć przy niekorzystnych warunkach nawet do 10% PKB.

Na rynku walutowym dominują obecnie czynniki psychologiczne i to w dodatku - wyraźnie krótkoterminowe. Ponieważ kłopoty zaczynają odczuwać niektóre europejskie banki można oczekiwać spadku EURUSD do 1,4350 - bank Fortis został dokapitalizowany przez rządy Belgii, Holandii i Luksemburga, które wykupiły po 49% udziałów w lokalnych oddziałach tego banku. Podobny los czeka brytyjskiego Bradford&Bingley Plc. Niemiecki bank, Hypo Real Estate Holding poinformował o uzyskaniu dostępu do specjalnych linii kredytowych wkrótce po publikacji raportu świadczącego o ryzyku upadku tego banku. Jak widać, choroba sektora finansowego dotarła do Europy. W krótkim okresie będzie to równoznaczne z poważną presją na osłabienie europejskich walut, szczególnie względem dolara. Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt wzrostu ryzyka długoterminowego dla USD - w ponadrocznym horyzoncie prawdopodobieństwo, że dolar będzie znacząco słabszy niż dziś, wzrosło.

Kalendarz na ten tydzień nie zawiera żadnych istotniejszych raportów o polskiej gospodarce, kluczowymi informacjami dla rynków będą: wynik posiedzenia EBC oraz raport z amerykańskiego rynku pracy. Na początku tygodnia warto zwrócić uwagę jedynie na indeksy koniunktury w Eurolandzie oraz zestawienie dynamiki wydatków i przychodów Amerykanów. Trudno jednak wyobrazić sobie, aby te raporty miały jakikolwiek większy wpływ na rynek. Obecnie dominują wydarzenia związane z kryzysem finansowym, dla złotego oznacza to ryzyko deprecjacji względem USD i EUR - w tak negatywnym otoczeniu nie można wykluczyć wzrostu eurozłotego powyżej 3,38, o ile skala umocnienia dolara na EURUSD będzie znacząca.

Piotr Denderski