Z. Flejsner: Komentarz europejski

We wtorek większość gazet w Europie poświęcało wiele miejsca na pierwszych stronach, aby opisać dramatyczną przecenę na Wall Street z poprzedniego dnia. Powiało krachem. Naturalną koleją rzeczy było dalsze przecenianie głównych indeksów giełd naszego kontynentu. Nadzieja na uchwalenie planu ratowania rynków finansowych w USA jednak odżyła i nastroje na rynkach uległy poprawie.

Aktualizacja: 27.02.2017 05:59 Publikacja: 30.09.2008 19:03

Po dramatycznych poniedziałkowych spadkach głównych indeksów giełd europejskich te późniejsze zza Oceanu, choć większe, robiły mniejsze wrażenie niż gdyby przecena zaczęła się w USA. Przy czym uznając, że Amerykanie będą skłonni do choćby niewielkiej korekty, można było oczekiwać pojawienia się sporej rzeszy inwestorów polujących na przecenione spółki. Tak też się stało. Nastroje zostały wsparte doniesieniami z USA o zamiarze ponownego poddania pod głosowanie "planu Paulsona" - być może w lekko zmodyfikowanej wersji.

Istnieje przekonanie, że rząd USA "coś" musi zrobić by ratować płynność w systemie. Już teraz FED codziennie pompuje setki miliardów dolarów krótkoterminowych pożyczek - bowiem same banki nie są skłonne pożyczać sobie pieniędzy. W Europie dzieje się podobnie. Tak naprawdę nikt nie wie, kto i kiedy może stać się kolejnym bankrutem. Problemy dotykały już firmy, które jeszcze niedawno zapewniały rynki o stabilnej pozycji płynnościowej. Dotyczy to banków po obu stronach Atlantyku.

Chwila strachu - wtorkowe odreagowanie na giełdach w Europie odrzucenia planu Paulsona - trwała faktycznie tylko chwilę. Spadki na głównych parkietach naszego kontynentu zostały zatrzymane wkrótce po rozpoczęciu handlu. Głębokość poniedziałkowej zniżki po naszej stronie Atlantyku też zrobiła swoje - Europejczycy nie zamierzają wysuwać się przed szereg z przecenianiem swoich indeksów.

Nastroje wspiera swoisty automatyzm w udzielaniu pomocy zagrożonym instytucjom. W Irlandii ogłoszono rozszerzenie gwarancji dla depozytów złożonych w kilku bankach, głównie tych które nie mają solidnego oparcia w zagranicznych spółkach matkach. Z kolei rządy Belgii i Francji mają udzielić bankowi Dexia, wsparcia w wysokości ponad 6 miliardów euro. Co prawda Dexia, której klientami są głównie samorządy oraz rządy, nie ma problemów związanych z bieżącą działalnością - ale poniosła niedawno koszt dokapitalizowania firmy której jest udziałowcem - zajmującej się ubezpieczaniem obligacji.

Charakterystyczna dla zachowania przedstawicieli rządów w Europie była postawa Christiana Noyer - szefa Banku Francji - zapewniającego o stabilnej sytuacji banków w jego kraju. Uspokajający ton dominował w wypowiedziach oficjeli na całym kontynencie. Warto zauważyć, że elementem wypowiedzi Noyera, było zapewnienie o gotowości udzielenia systemowi finansowemu takiej pomocy jakiej będzie potrzebować. Niektórzy inwestorzy mogli to zrozumieć wprost, że rządy wesprą każdą (dużą) instytucję która będzie w potrzebie.

Tymczasem dolar bardzo silnie umocnił się do większości walut na świecie. Niektórzy analitycy wiążą to z powrotem kapitału do USA - tego który przez wiele lat był lokowany poza Stanami. Osłabienie euro wsparło kursy akcji części europejskich spółek czerpiących znaczne przychody z eksportu. W poprzednich dniach - w obliczu znacznego obciążenie budżetu USA planem Paulsona - dolar tracił na wartości. Teraz trend uległ odwróceniu. Z kolei część analityków próbuje dopatrywać się przyczyn osłabienia euro w wyższej gotowości europejskich władz do ratowania banków. Trudno rozstrzygać spór o przyczyny ruchów na rynkach walutowych, fakt faktem - odnotowano największe osłabienie euro względem dolara odkąd wprowadzono wspólną walutę. Równie imponujący był wzrost wartości dolara względem franka szwajcarskiego i japońskiego jena - co skłania do upatrywania przyczyn ruchów walutowych po stronie amerykańskiej, nie zaś w szczególnej zmianie nastawienia traderów względem euro. Nie najgorsze okazały się publikowane we wtorek dane makro dotyczące gospodarek krajów naszego kontynentu. Dają cień nadziei na uniknięcie recesji w Europie, a więc wspierały popyt na akcje. PKB Wielkiej Brytanii w drugim kwartale wzrósł w o 1,5% rocznie - wcześniejsze szacunki wskazywały na 1,4%. Spada poziom inflacji w cenach dla konsumenta w Eurolandzie. Wrześniowy wstępny odczyt wskaźnika CPI spadł z 3,8% rocznie w sierpniu do poziomu 3,6%. Te dane były jednym z elementów przyczyniających się do osłabienia euro. Bezrobocie w Niemczech zmalało ponad oczekiwania analityków, zaś nastroje konsumentów w Irlandii nieoczekiwanie lekko się poprawiły. Wskaźnik CSI wzrósł z poziomu 43,4 pkt. w sierpniu do 45 we wrześniu. Co prawda poszczególne subindeksy wskazują na pogorszenie oceny bieżącej sytuacji, ale perspektywy na przyszłość są oceniane przez Irlandczyków lepiej.

Po południu uwaga inwestorów w Europie była skupiona na zachowaniu ich kolegów z Wall Street - kontrakty na amerykańskie indeksy wskazywały na wzrostową korektę poniedziałkowych spadków. Atmosfera była jednak bardzo napięta. Sytuacja na rynku kredytów międzybankowych uległa dalszemu pogorszeniu - odnotowano kolejne wzrosty stóp procentowych Libor i Euribor. Zdaniem niektórych analityków ten rynek zamarł i jest obecnie w pełni uzależniony od zasilania pochodzącego z banków centralnych.

Początek sesji w USA - zgodnie z oczekiwaniami przyniósł wzrosty głównych indeksów. Napływały kolejne doniesienia o rosnących szansach na poddanie pod głosowanie planu Paulsona. Pretekstem do wzrostów były również lepsze od prognoz indeks zaufania konsumentów oraz Chicago PMI. Z kolei dane potwierdzające zapaść w amerykańskim sektorze nieruchomości zostały zignorowane. Ceny domów spadają coraz szybciej, a przecież to jest właśnie źródło obecnego kryzysu na rynkach finansowych. Pomimo, że fatalne, to okazały się nieistotne dla Amerykanów analizujących w tym momencie rynek w kategoriach czerni i bieli. Jest "plan" - to wzrosty na giełdach, nie ma - to spadki. Pytanie, czy dotrwają w tym nastawieniu do końca sesji w Ameryce. Ten entuzjazm wyraźnie pomógł w końcowej fazie wtorkowej sesji indeksom głównych giełd w Europie , choć niemiecki Dax wyraźnie pozostawał w tyle za rosnącym o godzinie 17 CAC40 (o ok. 1,5%) czy też ciężkim od spółek surowcowych FTSE100.

Wykresy indeksów paneuropejskich ukazują bessę w pełni. Wyraźnie pogłębione minimum dzienne i skromne odreagowanie spadków z poprzedniego dnia, do którego pewnie przyczynił się również koniec miesiąca i kwartału. Niedźwiedzie trzymają rynek mocno w objęciach. Ze względu na przyczyny ostatniego impulsu spadkowego na globalnych rynkach akcji, jest mało prawdopodobne by publikowane w najbliższym czasie dane makro miały istotny wpływ na nastroje na giełdach. Większość z tych, które się ukazują wpływa jedynie na chwilowe zachowania inwestorów. W absolutnym centrum uwagi jest obawa o los globalnego systemu finansowego, uzależnionego od odrodzenia się wzajemnego zaufania pomiędzy bankami. Sytuacja w której banki centralne musiałyby bardzo długo dostarczać płynności bankom komercyjnym może kłuć solą w oczy. To problemem który będą chciały szybko rozwiązać. Uchwalenie, bądź nie, planu Paulsona jest tylko jednym z elementów układanki, którą władze na całym świecie próbują uporządkować. Kierunek w którym pójdą globalne rynki akcji zależy od tego w jakim stopniu inwestorzy uwierzą w pozytywne efekty ich pracy. Jak na razie, trwa gaszenie pożarów tam gdzie się pojawiają.

Zbigniew Flejsner

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów