Po dramatycznych poniedziałkowych spadkach głównych indeksów giełd europejskich te późniejsze zza Oceanu, choć większe, robiły mniejsze wrażenie niż gdyby przecena zaczęła się w USA. Przy czym uznając, że Amerykanie będą skłonni do choćby niewielkiej korekty, można było oczekiwać pojawienia się sporej rzeszy inwestorów polujących na przecenione spółki. Tak też się stało. Nastroje zostały wsparte doniesieniami z USA o zamiarze ponownego poddania pod głosowanie "planu Paulsona" - być może w lekko zmodyfikowanej wersji.
Istnieje przekonanie, że rząd USA "coś" musi zrobić by ratować płynność w systemie. Już teraz FED codziennie pompuje setki miliardów dolarów krótkoterminowych pożyczek - bowiem same banki nie są skłonne pożyczać sobie pieniędzy. W Europie dzieje się podobnie. Tak naprawdę nikt nie wie, kto i kiedy może stać się kolejnym bankrutem. Problemy dotykały już firmy, które jeszcze niedawno zapewniały rynki o stabilnej pozycji płynnościowej. Dotyczy to banków po obu stronach Atlantyku.
Chwila strachu - wtorkowe odreagowanie na giełdach w Europie odrzucenia planu Paulsona - trwała faktycznie tylko chwilę. Spadki na głównych parkietach naszego kontynentu zostały zatrzymane wkrótce po rozpoczęciu handlu. Głębokość poniedziałkowej zniżki po naszej stronie Atlantyku też zrobiła swoje - Europejczycy nie zamierzają wysuwać się przed szereg z przecenianiem swoich indeksów.
Nastroje wspiera swoisty automatyzm w udzielaniu pomocy zagrożonym instytucjom. W Irlandii ogłoszono rozszerzenie gwarancji dla depozytów złożonych w kilku bankach, głównie tych które nie mają solidnego oparcia w zagranicznych spółkach matkach. Z kolei rządy Belgii i Francji mają udzielić bankowi Dexia, wsparcia w wysokości ponad 6 miliardów euro. Co prawda Dexia, której klientami są głównie samorządy oraz rządy, nie ma problemów związanych z bieżącą działalnością - ale poniosła niedawno koszt dokapitalizowania firmy której jest udziałowcem - zajmującej się ubezpieczaniem obligacji.
Charakterystyczna dla zachowania przedstawicieli rządów w Europie była postawa Christiana Noyer - szefa Banku Francji - zapewniającego o stabilnej sytuacji banków w jego kraju. Uspokajający ton dominował w wypowiedziach oficjeli na całym kontynencie. Warto zauważyć, że elementem wypowiedzi Noyera, było zapewnienie o gotowości udzielenia systemowi finansowemu takiej pomocy jakiej będzie potrzebować. Niektórzy inwestorzy mogli to zrozumieć wprost, że rządy wesprą każdą (dużą) instytucję która będzie w potrzebie.