Skala zwyżki prawdopodobnie nie będzie znaczna, ale inna nie może być. To nadal jest korekta po wcześniejszych spadkach. Można się zastanawiać, na ile podobieństwo wczorajszej sesji do wtorkowej przełoży się na podobieństwo dzisiejszej do środowej? Myślę, że może ono nie być równie uderzające. Niemniej dziś popyt ma szansę na powiększenie skali korekty. Inną sprawą jest jednak pokonanie poziomu 2715 pkt. Już doprowadzenie w te rejony cen byłoby wydarzeniem, ale mam wątpliwości, czy dziś udałoby się doprowadzić do pokonania tego oporu.

Oczekiwanie, że nasz rynek dziś będzie w lepszej kondycji nie wynika naturalnie jedynie z tego, że widać podobieństwo po zmian cen wtorku i środy. To także fakt poprawy nastrojów na świecie. Wygląda bowiem na to, że nasz rynek przetrzymał falę osłabienia w USA. Trzy dni spadków tam u nas przełożyły się na konsolidację. Nie należy na bazie tego wyciągać zbyty daleko idących wniosków. Jest wielce prawdopodobne, że gdyby w USA pojawiła się korekta godna takiego miana w kontekście ostatnich trzech miesięcy wzrostu, to nasz rynek nie oparł by się przecenie. Tymczasem założenie naszych graczy jest takie, że osłabienie w USA jest tylko chwilowe i ceny zaraz powrócą do wzrostu. Być może, choć jest również prawdopodobne, że właśnie jesteśmy świadkami rozpoczęcia kreślenia formacji szczytowej, przecież trwa. Także i w jej trakcie pojawiają się zwyżki. O tym pewnie przekonamy się w przyszłym tygodniu. Początek sesji zapowiada się pozytywnie, ale końcówka już taka być nie musi. O ile nie napłyną jakieś pocieszające informacje z Libii część graczy będzie zapewne w tym szczególnym czasie pozostać bez pozycji na weekend, co wpłynęłoby na osłabienie w drugiej części.