Dziś oczywiście liczy się tylko jedno – raport o stanie rynku pracy w USA. Wczorajszy wzrost cen w Stanach jest przez część serwisów tłumaczony nadzieją, że właśnie ten raport okaże się dobry, a może nawet lepszy od oficjalnych prognoz (wzrost o 200k). Co ma za tym przemawiać? Z pewnością nie wczorajsza publikacja liczby wniosków o zasiłek, bo ona nie ma związku z dzisiejszym raportem. Po pierwsze, to nie ten okres, gdyż dane do raportu o zmianie liczby miejsc pracy zbierane są w pierwszej połowie lutego, a po drugie, wczorajsza niska wartość liczby wniosków mogła mieć związek z tym, że ubiegły tydzień był skrócony. Tak czy inaczej, jeśli dzisiejszy raport ma być lepszy to z dwóch innych powodów. Pierwszym jest nadrobienie tego, co nie udało się w styczniu ze względu na warunki pogodowe. Drugim jest nadal sygnalizowana znaczna poprawa przez raport ADP. Można także podejrzewać, że wraz z publikacją danych za luty pojawią się pozytywne rewizje poprzednich danych.
Co do samej liczby etatów to prognozy są dość optymistyczne. Wzrost o 200k jest znaczącym w porównaniu z tym, co dane było nam obserwować w ostatnich miesiącach. Tymczasem pojawiają się głosy, że liczby ta może wynieść i 250k. Stoi za tym wspomniany raport ADP, ale i wzrosty subindeksów zatrudnienia wskaźników ISM. Jeśli chodzi o stopę bezrobocia to oczekuje się, że wzrośnie ona do 9,1 proc. wobec 9,0 proc. w styczniu. Biorąc pod uwagę czynnik, który wywoła silny spadek stopy bezrobocia w ostatnich dwóch miesiącach, nie zdziwiłbym się, gdyby stopa wzrosła do wyższego poziomu, niż sugerowane 9,1 proc. Przypomnijmy, że za spadek tej miary bezrobocia nie stoi bynajmniej tak znacząca poprawa na rynku pracy, ale fakt, że zredukowano liczbę osób aktywnie poszukujących pracy, co sztucznie poprawiło odczyty. Faktem jest jednak, że niewielu uczestników rynków faktycznie przykłada do tego aż tak dużą wagę.