Zatem było ciekawiej niż w poniedziałek, ale nadal jesteśmy w tym samym miejscu.
Dzień rozpoczął się od niewielkiej zwyżki. Po spokojnym prologu na rynku kontraktów, do wzrostu dołączył rynek akcji. Indeks krótko po otwarciu rozpoczął zwyżkę.
W jej trakcie doszło do pokonania szczytu ruchu z piątkowego popołudnia. Ten sygnał był ważny z krótkoterminowego punktu widzenia. W piątek doszło do osłabienia, po czym krótko przed końcem dnia popyt przystąpił do działania. To ona była podstawą przypuszczenia, że w piątek doszło do końca korekty spadkowej. To przypuszczenie nie zyskało w poniedziałek potwierdzenia, bo ceny zamiast kontynuować ruch
z piątku, słabły. Poniedziałkowa wartość WIG20 na zamknięciu notowań była zbliżona do minimum z piątku. Wyglądało na to, że popyt jednak sobie odpuścił, a tymczasem wczoraj przeprowadził wspomnianą akcję. Dzięki niej indeks oraz kontrakty znalazły się nad szczytem z piątkowego popołudnia, co dla wykresu WIG20 oznaczało pojawienie się formacji podwójnego dna z wybiciem na poziomie 2890 pkt.
Wzrost, jaki się pojawił, zaprowadził rynek w pobliże konsolidacji z ubiegłego tygodnia. Gdyby doszło do wyjścia z tej konsolidacji, rynek stałby przed możliwością ponownej próby ataku na rekordy. Już raz, w ubiegłym tygodniu, miała miejsce taka próba, ale konsolidacja nie została pokonana, co skutkowało piątkowym osłabieniem. Wczoraj popyt zdołał doprowadzić ceny ponownie do tego oporu, ale i tym razem nie zakończyło się to pokonaniem obszaru konsolidacji. Osłabienie w drugiej części sesji można uznać za przejaw rozczarowania.