Powody wzrostu cen? Fakt, że ceny rosną, to zazwyczaj efekt panujących na rynku nastrojów i wyczulenia uczestników rynków na daną grupę informacji. Skoro rynek rośnie, to oznacza, że przeważa wyczulenie na informacje dobre. Wczoraj ich nie brakowało. Główną była skoordynowana akcja banków centralnych mająca poprawić płynność dolarową. To się spodobało. Do tego dochodzą dobre dane w USA, choć w serwisach nie specjalnie się o nich mówi, lub jedynie o nich zdawkowo wspomina. Myślę jednak, że te publikacje danych są zauważane. Dochodzi do tego finalny okres roku, a więc połączenie rajdu św. Mikołaja oraz grudniowego upiększania okienek. Nie bez znaczenia jest fakt, że fazę spadku mieliśmy za sobą i skoro zatrzymał się on w okolicy wsparć, to popyt miał okazję zadziałać.

Wczorajszy dzień na rynkach ma szansę być  częścią większej zmiany. W naszym wypadku możliwy jest wzrost w porównywalnej skali do ruchu jaki miał miejsce od okolic 2000 pkt. do 2450 pkt. Wynikałoby z tego, że zasięg wzrostu z poziomu 2120 pkt. wynosiłby jakieś 2570 pkt. Nie bez znaczenia jest fakt, że nieco wyżej znajduje się poziom 2600 pkt., który przez wiele miesięcy wcześniej pracował jako wsparcie. Przełamane tego wsparcia w sierpniu dokonało się w ramach silnej przeceny. Teraz można przyjąć, że właśnie ta okolica będzie działała jako silny opór. Rynek, jeśli się rozpędzi mógłby wzrosnąć jeszcze bardziej – do okolic lipcowej konsolidacji, ale na razie trzymamy się założenia, że obie fazy wzrostu, czyli ta z poziomu 2000 do 2450 oraz obecna z poziomu 2120 pkt., będą porównywalne. Warunkiem oczekiwania na tą zwyżkę będzie pokonany poziom 2340 pkt. Na razie wczorajszy ruch cen sprawił, że już nie mówimy o trendzie spadkowym w krótkim terminie.