Wczoraj świat oczekiwał na to, czy coś zmieni się w komunikacie po posiedzeniu FOMC. Ktoś gdzieś przebąkiwał, że być może zmienią się oczekiwane terminy zakończenia utrzymywania niskich stóp procentowych. Nic takiego nie miało miejsca. Treść komunikatu po posiedzeniu amerykańskich władz monetarnych jest taka sama, jak przy poprzednim podobnym wydarzeniu. Gospodarka rośnie, ale wolno. Nie ma podstaw do tego, by zmieniać ustalone wcześniej parametry polityki pieniężnej. Nawet te miękkie, jakimi są przewidywania co do długości okresu utrzymywania obecnego poziomu stóp procentowych. Rynek wprawdzie jest niemal pewien, że stopy zaczną rosnąć szybciej, niż to w tej chwili deklaruje Fed, ale to zupełnie inna kwestia. Te oczekiwania rynku mogą się dynamicznie zmieniać przy okazji publikacji kolejnych danych, a przekaz Fed jest bardziej stonowany. Zmiana oczekiwań wobec działań Fed jest natomiast odnotowania w kontekście komentarzy analityków Goldman Sachs, którzy do tej pory po każdym posiedzeniu FOMC sygnalizowali możliwość pojawienia się trzeciej odsłony programu luzowania ilościowego. Wczoraj już o QE3 nie było mowy.

Sesja w Stanach zakończyła się wzrostem wartości amerykańskich indeksów. Co ważniejsze, pojawiły się rekordy wzrostu. Indeks przemysłowy pokonał poziom 13000 pkt., a Nasdaq znalazł się nad poziomem 3000 pkt. Indeks S&p500 jest tuż pod poziomem 1400 pkt. Spoglądając na wykres naszego WIG20 widać, ile mamy do nadrobienia. Wróćmy za ocean. Nastroje poprawiły się m.in. po informacji, że największy amerykański bank JP Morgan Chase poinformował o podniesieniu wartości dywidendy o 20 proc. oraz uruchomieniu programu skupu własnych akcji za kwotę 15 mld dolarów. W erze walki o płynność i kapitał, gdy trwa proces delewarowania, takie posunięcie nie jest szablonowe. Z innych wiadomości, które poprawiały nastroje można wymienić kolejne podniesienie ceny docelowej dla Apple przez kolejnego brokera, co prawdopodobnie pomogło we wzroście ceny spółki o dodatkowe 2,9 proc. Warto przypomnieć, że jeszcze przed rozpoczęciem notowań opublikowane zostały dane o sprzedaży detalicznej, które były lepsze od prognoz. Tu jednak można dyskutować nad wpływem tych danych, skoro krótko po publikacji wyceny nie reagowały wzrostem.

Po sesji Fed opublikował wyniki stress testów przeprowadzonych dla 19 największych amerykańskich banków. Ogólnie wyniki są wyraźnie lepsze niż te z roku 2009. Reakcją na te wiadomości była obniżka cen banków. Citi tuż po publikacji stracił prawie 5 proc. Jego wskaźnik kapitałów dla scenariusza kryzysowego wyniósł 5,9 proc. Najsłabiej dla warunków kryzysowych wypadł Ally Financial, którego wskaźnik wyniósł 2,5 proc. Trzeba wiedzieć, że warunki scenariusza kryzysowego były naprawdę ciężkie. Testu dokonano przy założeniu stopy bezrobocia na poziomie 13 proc., spadku cen nieruchomości o kolejne 21 proc. oraz przeceny na rynku akcji o połowę.

Dobra końcówka notowań w USA może przełożyć się na próbę opuszczenia konsolidacji i pokonania piątkowego szczytu. Tym samym rynek akcji największych polskich spółek wykonałby ruch w kierunku oporu w postaci szczytu na 2353 pkt. Wyjście na wyższe poziomy oznaczałoby powrót do średnioterminowego trendu wzrostowego.