Na to wszystko nakłada się umacniający się dolar, który po kilkudniowej konsolidacji w obszarach 1,26–1,27, podąża na południe do poziomu 1,20, którego osiągnięcie wydaje się wielce prawdopodobne w perspektywie najbliższych dni. Słabe nastroje plus wyraźnie umacniający się dolar cały czas wspierają również przecenę na rynku surowcowym. Na dziś ciężko doszukiwać się jakiegoś przełomowego zdarzenia, które mogłoby odmienić nastroje rynkowe. Najwięcej inwestorzy obiecują sobie po greckich wyborach, gdzie rozstrzygnięcia zgodne z obecnymi przedwyborczymi sondażami mogą zostać przyjęte pozytywnie przez giełdy. Wcześniej jednak czeka nas bardzo męczący tydzień, ponieważ w przyszłym tygodniu w poniedziałek i wtorek nie ma sesji w Londynie, czego konsekwencją zapewne będzie niska aktywność inwestorów na europejskich rynkach. Dodatkowo przez najbliższe dni większość serwisów będzie nas zasypywała różnymi analizami odnośnie do Hiszpanii, a sprawa jest prosta. Dopóki w Hiszpanii nie wypełni się korekta cenowa na rynku nieruchomości (która jest najpłytsza w odniesieniu do korekt w USA czy Irlandii, czyli krajów, gdzie rynek nieruchomości był źródłem większości problemów), nie ma co liczyć na jakiekolwiek trwałe rozwiązanie hiszpańskich problemów. Wszystkie inne działania będą doraźne, ale oczywiście mogą poprawić nastroje rynkowe. Dzisiaj mamy ostatni dzień miesiąca, więc może pojawi się jakiś windows dressing, może chociaż w USA.