Już od rana popyt próbował przejąć inicjatywę, ale mijały godziny, a nic z tych prób nie wychodziło. Dopiero w końcowej fazie sesji kupujący zdołali doprowadzić do wyznaczenia nowych szczytów dnia. Wygląda na to, że zbliża się czas odbudowywania swojej pozycji rynkowej przez obóz byków. W tym tygodniu przedstawiciele tego obozu utracili przewagę.
W trakcie tygodnia ceny kontraktów spadły pod poziom 2275 pkt. To było wsparcie, którego przełamanie miało być dla najszybszych graczy sygnałem do zmiany nastawienia na negatywne. Pozostali mieli oczekiwać na podobną sytuację na poziomie 2250 pkt. Teraz znajdujemy się w momencie, gdy ten wstępny sygnał już padł, ale ten oparty o niższy poziom, jeszcze nie. Jak zatem odczytywać rynek? Wiele czynników przemawia za tym, że wielkimi krokami zbliża się faza osłabienia notowań na rynkach akcji. Czynniki mają w dużej mierze znaczenie globalne, a więc i nasz rynek nie ucieknie przed tą fazą. Czy ostatni tydzień jest już jej początkiem? Jest to prawdopodobne, ale jeśli nawet popyt zdoła podbić ceny nad dotychczasowe maksimum zwyżki, to najprawdopodobniej będzie to tylko krótki moment byczej chwały.
W tym tygodniu popyt już miał okazję przejąć inicjatywę. Była to chwila publikacji protokołu z posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Okazało się, że jego wymowa jest mocno gołębia, co mogło być przesłanką do zakupów motywowanych oczekiwaniem na luzowanie ilościowe. Tyle tylko, że podobno cały letni wzrost wynikał właśnie z oczekiwań na wspomniane luzowanie. Z tego wniosek, że niewielu było takich, którzy jeszcze tego luzowania nie brali pod uwagę. Ba, pojawienie się sygnału uprawdopodobnienia wdrożenia QE3 mogło skłonić część graczy do realizacji zysków z wcześniejszej spekulacji. Popyt ma zatem utrudnione zadanie. Pewności spadków oczywiście nie ma. To zawsze jest gra na ocenę prawdopodobieństwa.