Zamieszanie związane ze sprzedażą spółki Meble Emilia po raz kolejny ukazało bardzo niski poziom przejrzystości życia gospodarczego w Polsce, kontrastujący z najwyższym w UE poziomem przejrzystości informacyjnej spółek giełdowych. Działania takie powodują, że – pomimo świetnie uregulowanego rynku kapitałowego
– bywamy postrzegani jako kraj o niskich standardach, gdzie należy żądać odpowiednio wysokiej premii za ryzyko, a i samemu można sobie pozwolić na zagrania „po bandzie".
Nocny wpis do ewidencji zabytków kluczowej nieruchomości spółki Meble Emilia, bez przekazania zainteresowanym stosownych informacji, wystawia złe świadectwo procedurom funkcjonowania właściwych organów administracji i powinien być przyczynkiem do szerszej analizy tego problemu. W polskiej rzeczywistości mamy bowiem dużo różnego rodzaju decyzji, które mogą w istotny sposób wpłynąć na „cenę lub wartość" wielu aktywów. Skoro od „Emilki" zacząłem, to będę kontynuować wątek związany z nieruchomościami. Można by było wprawdzie temat ten potraktować szerzej, ale nie ma na to dość miejsca, więc przemyślenia odnośnie do innych obszarów?pozostawiam fantazji czytelników.
Jak wszystkim wiadomo, wiele decyzji podejmowanych przez organy administracji może mieć kluczowy wpływ na wycenę nieruchomości – kwalifikacja działki jako rolnej lub budowlanej (kilka lat temu afera dotycząca odrolnienia działek przewróciła nawet rząd), plan zagospodarowania przestrzennego, zezwolenie na budowę czy wreszcie niejasny status „zabytkowości" obiektu, nie wspominając już nawet o kierunkach rozwoju infrastruktury drogowej lub transportu publicznego. Pojawia się pytanie, jakie są stosowane procedury odnośnie do podejmowania decyzji, zarządzania tą swego rodzaju „informacją poufną", identyfikacji, kiedy staje się ona „pewna" i „precyzyjna", upubliczniania informacji czy tworzenia list „insiderów".
Lektura prasy codziennej pozwala odnieść wrażenie, że procedur takich po prostu nie ma. Czy wiemy, kto, w jakim terminie, na podstawie jakich kryteriów podejmie decyzję i jaką za nią poniesie odpowiedzialność? Jaki jest obieg informacji związanych z podejmowaniem takich decyzji? Kto ma do nich dostęp, od kiedy i czy związane są z tym jakieś ograniczenia inwestycyjne? W jakim trybie i przez kogo informacje te przekazywane są do wiadomości publicznej? Obawiam się, że nie wiemy, a przykład „Emilki" w pełni to potwierdza.