Co prawda narastający konflikt pomiędzy Izraelem a palestyńskimi bojówkami w Strefie Gazy nie ma żadnego wpływu ani na fizyczny handel ropą, ani na jej wydobycie, lecz wielu inwestorów lub ich automatyczne systemy transakcyjne już na sam fakt użycia w mediach słów powiązanych z wojskiem i Izraelem zaczynają kupować kontrakty na ropę z Morza Północnego.
Naszym zdaniem prawdopodobieństwo rozlania się konfliktu na inne kraje (przede wszystkim Iran) jest bardzo małe, nawet w przypadku kontynuacji działań zbrojnych w Strefie Gazy. Władze w Teheranie są coraz mniej chętne nawet do słownego ścierania się z Zachodem. Trudno także oczekiwać by Izrael odważył się na działania zbrojne na kilku frontach.
Co więcej, problemy gospodarcze w Iranie są na tyle duże, że w perspektywie kolejnych 12 miesięcy nie można wykluczyć nawet prób podjęcia rozmów władz Iranu z krajami Zachodu w celu złagodzenia części sankcji gospodarczych (!). Wydobycie ropy w Iranie w ostatnich 9 miesiącach spadło o ponad 1 mb/d w stosunku rocznym. To zaś oznacza spadek wpływów z eksportu o ponad 30 mld USD w ciągu ostatnich trzech kwartałów, co odpowiada ok. 8% PKB z 2011 r.
Niezmiennie notowaniom surowca ciążyć powinna nadprodukcja surowca na świecie, która w coraz większym stopniu jest efektem rosnącego wydobycia w USA. Wydobycie ropy w Stanach Zjednoczonych rośnie tak szybko, że Międzynarodowa Agencja Energii zapowiedziała, że w ciągu najbliższych 8 lat kraj ten stanie się największym producentem nie tylko gazu, ale i ropy na świecie.
Zwiększonego wpływu rosnącej podaży na rynki oczekiwać można już w I kwartale 2013 r. , gdy do rafinerii u wybrzeży Zatoki Meksykańskiej będzie można przesyłać ok. 0,4 mb/d z centralnych stanów, gdzie znajdują się ogromne ilości surowca (dziś można tylko 0,15 m/d). Docelowo w 2014 r. pojemność ropociągu ma być zwiększona aż do 0,85 mb/d. To zaś powinno przełożyć się na istotny spadek importu surowca do wybrzeży USA i uwolnienie podobnej wielkości ropy na świecie, która może trafić na rynki w Azji i Europie.