Weekendowa Analiza Futures

Rynek wyznaczył minimum korekty oraz wzrósł doprowadzając do wygenerowania na wykresach optymistycznego sygnału krótkoterminowego. Czy to minimum jest już końcem korekty? Co może nas czekać do końca roku?

Aktualizacja: 11.02.2017 23:25 Publikacja: 10.02.2013 11:54

Weekendowa Analiza Futures

Foto: ROL

Sekwencja notowań z czwartku i piątku sprawiła, że doszło do pokonania poziomu szczytu z ostatniej środy. Tym samym doszło do negacji ostatniej, najmniejszej fali spadków. Jest to zatem pierwsza jaskółka zwiastująca wiosnę, a więc możliwość ruchu cen w górę. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. By pozwolić sobie na poważniejsze wnioski dotyczące zwyżek, potrzebne jest pokonanie przez indeks WIG20 poziomu 2525 pkt. Jest to realne. Pytanie, czy już od razu będzie nowa fala wzrostów, czy też najpierw pojawi się jeszcze jedna próba obniżenia wycen akcji?

O ile należy brać pod uwagę możliwość spadku cen, to wiele wskazuje na to, że nie byłby to już zbyt głęboki ruch. Rynek szykuje się do zwyżki, na co wskazuje wysoka liczba otwartych kontraktów na rynku terminowym. Pytanie, które w takiej sytuacji ciśnie się na usta, brzmi, czy ten ewentualny wzrost potwierdzi sugestię o końcu korekty i ponowieniu trendu wzrostowego. To bowiem wcale nie jest pewne.

Rzućmy okiem na znany już od jakiegoś czasu wykres średniej dwudziestu najważniejszych spółek GPW (Wykres_1). Widać na nim spadek do strefy, która została wcześniej uznana za potencjalne wsparcie. Wykres indeksu znajduje się w miejscu, gdzie zbiegają się linie trendu. Jest zatem podstawa, by być tu umiarkowanym optymistą. Jeśli teraz ruszymy z kopyta w górę, to powrót do trendu będzie bardzo prawdopodobny.

Sytuacja uległaby zmianie, gdyby jednak doszło do wspomnianej jeszcze jednej próby obniżenia cen, w wyniku której pojawiłyby się nowe minima korekty spadkowej. Wtedy trzeba było na poważnie wziąć pod uwagę bardziej rozbudowaną koncepcję korekty. Skoro strefa wsparcia nie byłaby w stanie zatrzymać spadków, to pewnie ich ostateczne zakończenie miałby miejsce jeszcze niżej. W takiej sytuacji nawet szybka kontra popytu mogłaby się okazać mało skuteczna.

Byłaby to bowiem przesłanka za tym, by rozważać możliwość tego, że ten wzrost byłby tylko wewnętrznym ruchem w dłużej trwającej korekcie, a więc istniałoby ryzyko zakończenia fali zwyżek już w okolicy dotychczasowego szczytu trendu, po czym rozpoczęłaby się druga faza korekty spadkowej. Ta druga faza korekty pewnie by ją pogłębiła. Jeśli obie fazy spadków miałyby być do sobie podobne, to nowy dołek pewnie zostałby wyznaczony poniżej poziomu 2400 pkt. Koncepcja wydłużonej i pogłębionej korekty przedstawiona została przerywanymi strzałkami.

Mamy więc do dyspozycji dwie możliwości. Korektę krótką, czyli wersję zakładającą, że teraz właśnie dochodzi do zakończenia spadków i rozpoczęcia nowej fali zakupów. Jest też wersja korekty dłuższej, która zakłada, że owszem wkrótce zwyżka może się pojawić, ale będzie to raczej krótki ruch, a nie nowy impuls, a gdy się on zakończy, spadek zostanie ponowiony. Jak już wspomniałem, wskazówką co do tego, który scenariusz będzie miał większe szanse realizacji, może być zachowanie cen w najbliższych dniach, a w szczególności zmiany indeksu względem aktualnego poziomu wsparcia, a więc aktualnego minimum. Jeśli po tych dwóch dniach byczej nadziei przyjdzie fala spadku, która sprowadzi indeks na nowe minima, wersja dłuższa będzie wydawała się bardziej prawdopodobna. Oczywiście nie należy tego odbierać jako sztywnej zasady, a jedynie jako pewną wskazówkę. Nakreślone zostały tu tylko dwie ścieżki, które uważam za dość prawdopodobne, ale nie oznacza to, że rynek nie może pójść inną.

Jak zatem przygotować się na najbliższe dni pod kątem nastawienia do rynku? Obecnie w średnim terminie obowiązuje nastawienie neutralne. Na kontraktach zostałoby ono zmienione na pozytywne, gdyby ceny wyszły ponad poziom 2545 pkt. Obie wersje to zakładają. Wydaje się więc, że to nie ten poziom będzie problemem. Problemy zaczną się w ponad poziomem 2615 pkt. Rynek będzie się zbliżał do szczytu trendu i wtedy popyt będzie musiał się wykazać siłą. Osiągnięcie strefy zaznaczonej na wykresie serii czerwcowej szarym prostokątem (Wykres_2) doprowadzi do testu możliwości kupujących. Strefa ta powinna zostać pokonana, o ile ma to być ruch wzrostowy będący impulsem nowej fali wzrostów. Jeśli to się nie uda, a zamiast tego pojawi się jakaś formacja szczytowa, trzeba będzie założyć, że rynek nie jest wystarczająco silny. To pewnie skutkowałoby nową falą spadków, które potencjalnie mogłyby sprowadzić ceny do okolic 2350 pkt. Dopiero tam uformowałoby się twarde dno.

Wydaje się więc całkiem zasadne, by w najbliższym okresie skrócić nieco horyzont inwestycyjny, by była możliwość reakcji na ewentualną słabość rynku w okolicy dotychczasowego szczytu. Komu nie w smak gra w krótkim terminie, ten może w chwili osiągnięcia przez ceny poziomu 2610 pkt. (przypomnę, że mowa o serii czerwcowej - w wersji dla serii marcowej jest to poziom 2615 pkt.) dokonać ustawienia sygnału dla zmiany nastawienia ponownie na neutralne na poziomie wcześniejszej zmiany na nastawienie pozytywne.

Trzeba mieć świadomość jednej sprawy. Skoro koncepcja hiperboli, która jeszcze pod koniec ubiegłego roku wyglądała na realną jednak się nie sprawdza, to trzeba się liczyć z tym, że w tym roku pojawi się spadek, który będzie korektą całej zwyżki, która ma swój początek w końcu maja ubiegłego roku. Nie będzie nią spadek w ramach obecnej korekty i to nawet, gdy przybierze ona wersję dłuższą. My teraz kreślimy korektę wzrostu, który miał miejsce w listopadzie i grudniu ub.r. Po jej zakończeniu powinna przyjść faza wzrostów, której koniec będzie zapewne początkiem tej korekty głównej. Korekta główna powinna sprowadzić indeks do połowy całości ruchu od majowego dołka do potencjalnego szczytu. Z grubsza to co opisałem przedstawia Wykres_3. To tygodniowy wykres WIG20 z naniesioną dłuższą wersją obecnej korekty i ruchem wzrostowym po jej zakończeniu. Szczyt tego ruchu jest w tym wypadku sprawą dość umowną. W żadnym wypadku nie należy ten traktować jako prognozę. Chodzi mi o pokazanie, że rynek musiałby wzrosnąć do poziomu, gdzie mogłaby się rozpocząć korekta, która jednocześnie doprowadziłaby do zniesienia połowy całości zwyżki, ale również nie zapędziła się za bardzo pod poziom 2400 pkt. (linia czerwona zatrzymałaby spadek). W wersji bardziej dotkliwej spadek mógłby nawet pociągnąć do linii niebieskiej. To już są plany na cały rok. Bardzo zgrubne. Trzeba więc to traktować jako ciekawostkę. Na razie rozgrywka dotyczy obecnie trwającej korekty. Wygląda na to, że wkrótce dojdzie do pokonania poziomu 2545 pkt., ale jeszcze nie wiadomo, czy zanim to nastąpi, aktualne minimum korekty będzie obowiązywać, czy też dojdzie do wyznaczenia nowego.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów