Pol­ski prze­kład be­st­sel­le­ru „Go­spo­dar­ka, roz­wój, krach. Na czym to po­le­ga?" re­da­go­wał Krzysz­tof Śro­da, któ­ry sam jest pi­sa­rzem. Ksią­żkę czy­ta się jak do­brą li­te­ra­tu­rę, a nie to­por­ne na­uko­wo­-po­rad­ni­ko­we opra­co­wa­nie. Au­to­rzy w ja­sny i dow­cip­ny spo­sób – wspo­ma­ga­ni przez ry­sow­ni­ka Bren­da­na Le­acha – wy­kła­da­ją pod­sta­wy au­striac­kiej szko­ły eko­no­mii. Na przy­kła­dzie wy­spiar­skiej spo­łecz­no­ści, skła­da­ją­cej się na po­cząt­ku z trzech mę­żczyzn, któ­rzy ca­ły swój czas mu­szą po­świę­cać na ło­wie­nie ryb, że­by za­spo­ko­ić głód, Schif­fo­wie tłu­ma­czą pra­wi­dła rzą­dzą­ce go­spo­dar­ką. Ro­bią to w tak przy­stęp­ny i lo­gicz­ny spo­sób, że trud­no z ni­mi po­le­mi­zo­wać. Ar­gu­men­ty za tym, że to po­daż, oszczęd­no­ści i pro­duk­cja są ko­ła­mi za­ma­cho­wy­mi go­spo­dar­ki, są nie do zbi­cia. Wraz z po­stę­pu­ją­cą lek­tu­rą, czy­tel­nik z ro­sną­cym nie­po­ko­jem zda­je so­bie spra­wę, że współ­cze­śni eko­no­mi­ści i po­li­ty­cy za pew­nik przyj­mu­ją do­kład­nie od­wrot­ną sy­tu­acje – to po­pyt, wy­dat­ki na kre­dyt i kon­sump­cja po­bu­dza­ją roz­wój eko­no­micz­ny. To wła­śnie na tych fun­da­men­tach zbu­do­wa­no go­spo­dar­kę, któ­ra za­ła­ma­ła się w 2008 r. i zmie­rza – zda­niem au­to­rów – po rów­ni po­chy­łej, w kie­run­ku jesz­cze więk­szej za­pa­ści. Naj­gor­sze jest to, że ryn­ka­mi fi­nan­so­wy­mi rzą­dzą te sa­me pra­wa, któ­re za­wład­nę­ły świa­to­wą po­li­ty­ką go­spo­dar­czą.

Po lek­tu­rze „Go­spo­dar­ki..." wy­da­ją się one nie­lo­gicz­ne i ab­sur­dal­ne. Mi­mo to my­ślą­cy in­we­stor mu­si je przy­jąć za „swo­je", je­że­li chce po­zo­stać w grze.

Au­to­rzy chcąc mak­sy­mal­nie upro­ścić spra­wę cza­sa­mi nie­po­trzeb­nie ją kom­pli­ku­ją – czy­tel­ni­ko­wi wię­cej cza­su zaj­mu­je zro­zu­mie­nie, ja­ki go­spo­dar­czy me­cha­nizm tłu­ma­czą – niż zro­zu­mie­nie sa­me­go me­cha­ni­zmu w rze­czy­wi­sto­ści. Współ­cze­sne­mu czy­tel­ni­ko­wi nie­ła­two zro­zu­mieć do­bro­dziej­stwa wy­mie­nial­no­ści pa­pie­ro­we­go pie­nią­dza na do­bro spo­żyw­cze–  ry­by, któ­re są w ksią­żce jed­no­cze­śnie do­brem kon­sump­cyj­nym i środ­kiem te­zau­ry­za­cji.