Przecena doprowadziła cenę kruszcu do 1330  USD w kolejnym dniu i był to dołek, z którego nastąpiło odbicie, w rezultacie czego obecnie za uncję złota płaci się w okolicach 1400 USD/oz. Taka przecena dokonała się za sprawą serii negatywnych informacji, z których poniedziałkowa, o niższej od  oczekiwanej dynamice PKB w Chinach, wbiła przysłowiowy gwóźdź do trumny. Mimo że popyt na złoto jubilerskie w Indiach i Chinach jest nadal silny, przeważyła podaż produktów inwestycyjnych. Od początku roku ETP pozbyły się 262 ton złota, czyli mniej więcej tyle, o ile wzrosły ich zasoby w całym 2012 r. Była to już druga , po marcowej, fala wyprzedaży  tych podmiotów. W dłuższym okresie o cenach złota zadecyduje otoczenie makroekonomiczne, które będzie raczej sprzyjało zwyżkom cen, przy założeniu, że w końcu pojawi się inflacja, a dolar ulegnie osłabieniu. Istnieje też czynnik fundamentalny w postaci zdolności wydobywczych kopalni złota. Problem leży w rosnących kosztach wydobycia. Niewiele przesadzę, pisząc, że zyski przynoszone przez kopalnie złota przy obecnych cenach są podobne jak przy 300 USD/oz. Widać to w cenach spółek wydobywczych. FTSE gold index, grupujący firmy  wydobywające ten metal, spadł od września 2011 r., czyli od absolutnego szczytu cen złota o około 60 proc. W tym czasie akcje zdrożały o 20 proc.