Wielu inwestorów było przekonanych, że luźna polityka monetarna FED-u na trwałe sprowadzi rentowności amerykańskiego długu do poniżej poziomu inflacji, a tym samym koszt alternatywny trzymania złota zniknie. Co więcej w latach 2004-2006 dzięki pojawieniu się funduszy ETF, gromadzących fizyczny kruszec, zyskali oni bardzo tani instrument do kupowania złota i rozkręcili hossę na rynku metali szlachetnych.

Jednakże jak pokazały ostatnie miesiące ku zaskoczeniu wielu inwestorów stabilnie niski poziom wzrostu cen i rosnące rentowności w USA, pod wpływem tylko zapowiedzi ograniczenia QE3, nie dają niemal żadnych nadziei na trwałe utrzymywanie się realnych stóp ani poniżej zera ani w jego okolicach.

Niemal analogiczną sytuację obserwowaliśmy w latach 70-tych (patrz: wykres po prawej), gdy niskie bądź też ujemne realne stopy procentowe sprzyjały zakupom surowca i silnym wzrostom jego cen. Lecz wraz ze spadkiem cen ropy po okresie szoków podażowych oraz po pojawieniu się w 1979 r. na stanowisku prezesa FED bardzo jastrzębiego Paula Volckera złoto wypadło z łask inwestorów i po silnych spadkach cen, przez ponad 20 lat jego ceny poruszały się w trendzie bocznym.

Wnioski

Naszym zdaniem okres jeszcze wyższych rentowności w Stanach Zjednoczonych jest dopiero przed nami. Oczekujemy również, że inflacja w USA w wyniku niższych cen ropy i żywności w perspektywie najbliższych lat powinna utrzymywać się na stabilnie niskim poziomie. Tym samym popyt inwestycyjny, który jest głównym czynnikiem, determinującym zmiany łącznego popytu na rynku złota powinien wpływać dalej negatywnie na jego ceny. Trudno także oczekiwać by spadający popyt inwestycyjny amortyzowany był silny wzrostem popytu jubilerskiego przy spowalniającej gospodarce Państwa Środka i dużych szansach na kolejne wzrosty ceł na importu kruszcu w Indiach.

Działa Analiz XTB