Rudke: Na co choruje Bioton

Spadający od lat kurs akcji biotechnologicznej spółki mówi sam za siebie - mamy do czynienia z poważną chorobą. Pytanie brzmi co to za dolegliwość i kto tak naprawdę na nią cierpi.

Aktualizacja: 11.02.2017 01:05 Publikacja: 10.07.2013 14:16

Maciej Rudke, dziennikarz Gazety Giełdy Parkiet

Maciej Rudke, dziennikarz Gazety Giełdy Parkiet

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Czy ktoś jeszcze pamięta, że w czerwcu 2006 r., nieco ponad rok po debiucie na GPW, za akcje Biotonu płacono nawet 30 zł? Obecnie kurs szoruje po historycznym dnie na poziomie od 3 do 4 gr. Oczywiście w dużym stopniu spadek kursu to efekt przeprowadzonego w połowie 2006 r. splitu 1:5. Notowaniom nie pomogły też gorsze od oczekiwanych wyniki.

Później zaczęły się pierwsze symptomy choroby. Bioton zaczął masowo emitować akcje, czym doprowadził do jeszcze mocniejszego rozwodnienia udziałów i spadku kursu. Niestety często emisje były przeprowadzane bez prawa poboru dla dotychczasowych akcjonariuszy.  Dziś kapitał spółki kontrolowanej przez Ryszarda Krauzego jest tak rozdrobniony, że na każdego z mieszkańców Ziemi przypada średnio 1,2 akcji tej firmy.

Czytaj i komentuj na blogu

Szczególnie duże kontrowersje wzbudziło płacenie przez Bioton własnymi, oczywiście nowowyemitowanymi, akcjami za udziały w Bioleku. Z emisji do Biotonu nie wpływała gotówka, a emitowanie walorów odbywało się na zasadzie wzajemnego potrącenia wierzytelności, co pozwala na uniknięcie obowiązku wyceny wkładów niepieniężnych. Wydrukowanie setek milionów akcji nie przyniosło wymiernych korzyści - Biolek wciąż jest nierentowny.

Czarę goryczy przelała propozycja kolejnej kierowanej emisji, na którą zgodziło się styczniowe NWZA. Nowe akcje miały posłużyć do wykupienia udziałów w Biosenso, firmie założonej na początku 2012 r., której wyników Bioton nie przedstawił. Cenę ustalono na 30 mln zł, ale giełdowa spółka mogła dopłacić nawet drugie tyle. Ostatecznie zarząd wycofał się tej transakcji.

Wskaźnik ceny do wartości księgowej, pokazujący jak giełdowa cena akcji ma się do fundamentów spółki, w przypadku Biotonu waha się ostatnio między 0,18 a 0,25. Wartości poniżej 1 są normą dla spółek mających problemy fundamentalne, np. z płynnością finansową, i broniących przed bankructwem. Pytanie brzmi, czy w większym stopniu za przecenę odpowiadają czynniki fundamentalne, np. rozwiązanie w styczniu umowy przez Actavis, czy masowe drukowanie akcji i brak poszanowania akcjonariuszy mniejszościowych.

Rynek na tyle mocno nie ufa już Biotonowi, że notowaniom spółki choćby w najmniejszym stopniu nie pomogły napływające z niej pozytywne wieści. Na wiosnę firma podpisała umowę z Bayerem na dystrybucję jej wstrzykiwaczy insuliny na chińskim rynku (szczegółów nadal nie znamy). Poza tym Bioton jako pierwszy w Unii Europejskiej zarejestrował somatropinę - hormon wzrostu o powolnym uwalnianiu. Do sprzedaży komercyjnej jeszcze długa droga, ale bez wątpienia to spore osiągnięcie. Niedawno były informacje o częściowym wykupie obligacji i planach zrolowania pozostałej części. Wreszcie Ryszard Krauze kupił poza rynkiem regulowanym akcje Biotonu warte 5,7 mln zł. Kurs jednak ani drgnął w górę.

Cierpliwość wyczerpuje się także zarządowi GPW, który zdecydował w ubiegłym tygodniu o umieszczeniu Biotonu na liście alertów. W efekcie jego notowania nie odbywają się już w systemie ciągłym, ale jednolitym. Tym samym spółka trafiła na zaplecze głównego rynku.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów