W przypadku Azotów statut przewiduje ograniczenie możliwości wykonywania przez innych akcjonariuszy niż SP praw z akcji do progu 20 proc. na walnym zgromadzeniu. To najmocniejsza broń polskiego rządu w walce z rosyjskim inwestorem, który nie rezygnuje ze swoich planów zwiększenia wpływów w polskiej spółce.

Czytaj i komentuj na blogu

Władze rosyjskiego koncernu nawozowego już wcześniej zapowiadały, że rozważają zaskarżenie zapisów statutowych dających SP uprzywilejowaną pozycję. Później sprawa przycichła, ale dziś zarząd Acronu znów straszy polski rząd. – Na razie zapis ten nas nie dotyczy. Natomiast jeśli przekroczymy 20 proc. w akcjonariacie Azotów, znów nabierze dla nas znaczenia. Taki mechanizm zniechęca inwestorów i przeszkadza w robieniu biznesu. Jest kilka możliwości rozstrzygnięcia tej kwestii, w tym również sądowa – przekonywał na ostatniej konferencji prasowej Władimir Kantor, wiceprezes Acronu.

Jego słowa brzmią o tyle groźnie, że podobna sprawa w Portugalii skończyła się klęską tamtejszego rządu. Europejski Trybunał Sprawiedliwości w wyroku z 11 listopada 2010 r. orzekł, że posiadanie przez Portugalię akcji uprzywilejowanych w spółce Energias de Portugal jest sprzeczne z prawem unijnym i stanowi nieuzasadnione ograniczenie swobodnego przepływu kapitału. Szczegóły można znaleźć na przykład tutaj: http://www.rp.pl/artykul/562946.html?p=1.

Oczywiście nie jest tak, że istnienie „złotych akcji" jest w ogóle zabronione. Wiele zależy od uzasadnienia wprowadzenia ograniczeń, np. powołując się na względy bezpieczeństwa. Dotyczyć to powinno jednak spółek o strategicznym znaczeniu dla państwa. Z wypowiedzi władz Acronu wynika, że nie zgadzają się oni ze stwierdzeniem, że producent nawozów z Tarnowa ma strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa Polski i wobec tego nie może być stawiany na równi ze spółkami energetycznymi, paliwowymi czy gazowymi. I nie przekonuje ich fakt, że Azoty są największym w kraju odbiorcą gazu.

Niepewność co do zgodności z prawem unijnym statutowych zapisów ograniczających wykonywanie praw z akcji przez inwestorów innych niż SP, ma również część naszych parlamentarzystów. Poseł Mariusz Błaszczak w interpelacji skierowanej do premiera Donalda Tuska żąda przedstawienia przez rząd ekspertyz prawnych w tej sprawie. Z naszych informacji wynika, że resort skarbu takich ekspertyz nie ma. Dlaczego? Bo twierdzi, że ich nie potrzebuje. Jednak wizja zwiększenia przez Acron pozycji w akcjonariacie Azotów wydaje się coraz bardziej realna, a tym samym coraz bardziej realna staje się groźba zaskarżenia statutu Azotów. A to może wywołać falę kolejnych roszczeń ze strony akcjonariuszy innych polskich firm, w których SP zapewnił sobie uprzywilejowaną pozycję. Czy nie warto więc już dziś zabezpieczyć się przed ewentualnym sporem? Taka przezorność na pewno by polskiemu rządowi  nie zaszkodziła, a może ucięłaby wszelkie spekulacje i zaoszczędziła wszystkim niepotrzebnych stresów.