Teoretycznie mogłoby to coś znaczyć, gdyby nie fakt, że była to także kolejna sesja niskiej zmienności. Tym samym obniżenie notowań o kilka punktów nie ma z praktycznego punktu widzenia żadnego znaczenia. Jeśli już mielibyśmy szukać wskazówek, które miałyby nas przybliżyć do realizacji scenariusza spadkowego, to raczej nieco niżej.

Jeśli założyć, że rynek nadal kreśli korektę wzrostową, to sygnałem do jej zakończenia byłoby zejście pod poziom minimum ze środy sprzed tygodnia. To byłoby już coś, co miałoby znaczenie nawet w średnim terminie. W krótkim byłoby to sygnał zakończenia fazy zwyżki. Zwyżki, która po prawdzie jest umowna już od jakiegoś czasu. Popyt miał okazję powalczyć o wyższe poziomy, ale do tej pory nie przynosiło to wymiernych efektów. Zatem spadek pod wspomniane wsparcie oznaczałby nie tylko zakończenie tendencji w krótkim terminie, ale również byłby sygnałem do ponowienia tendencji średnioterminowej. Jak pamiętamy, w średnim terminie mamy do czynienia z nastawieniem negatywnym. Wprawdzie od ponad miesiąca jest to już sprawa dyskusyjna, ale trzymamy się zasady, że trend jest aktualny do chwili, gdy pojawi się sygnał jego zmiany. Sygnału do zmiany trendu w średnim terminie na wzrostowy jeszcze nie było i nie zapowiada się, by pojawił się szybko, skoro odniesieniem dla takiego sygnału jest szczyt z 4 grudnia. Istotne jest także to, że rynek na razie nie pali się do zwyżek.