Kruszec, którego cena jest w trendzie spadkowym od czterech lat, wyraźnie drożeje od początku sierpnia. W tym czasie zyskał niemal 8 proc. Ponieważ jednocześnie niemal na całym świecie taniały akcje i inne aktywa uchodzące za ryzykowne, część analityków widzi w tym dowód na to, że żółty metal wciąż cieszy się renomą „bezpiecznej przystani".
„Bez wątpienia, w kontekście podwyższonej zmienności na rynkach, złoto korzysta na popycie na bezpieczne aktywa. Jeśli sytuacja na rynkach mocno się pogorszy, złoto z pewnością zdecydowanie podrożeje" – powiedział agencji Reutera Victor Thianpiriya, strateg surowcowy z ANZ Banku. Tę tezę wspiera to, że – jak zauważył Howie Lee, analityk w singapurskim domu maklerskim Phillip Futures – w ostatnich latach swego rodzaju bezpieczną przystanią były dla inwestorów Chiny. W związku z rekordowo niskimi stopami procentowymi na Zachodzie, to w Państwie Środka wielu inwestorów szukało rentownych lokat kapitału. Tymczasem u źródeł ostatnich zawirowań na rynkach leży coraz wyraźniejsze spowolnienie w chińskiej gospodarce. „Stąd obawy, że nie ma na rynkach żadnej poduszki bezpieczeństwa" – powiedział Lee.
W poniedziałek jednak, gdy na światowych giełdach doszło do panicznej wyprzedaży akcji, żółty metal nie był najlepszym schronieniem dla kapitału. Po południu wprawdzie drożał, ale wcześniej taniał nawet 0,6 proc. Stąd część analityków uważa, że głównym motorem wzrostu cen kruszcu w poprzednich tygodniach było osłabienie dolara, w którym ceny te są wyrażone. – Notowania dolara i perspektywy polityki pieniężnej w USA pozostają główną determinantą cen złota – napisali w cotygodniowym raporcie analitycy surowcowego brokera Kotak Commodities. – Złoto nadal uchodzi za bezpieczną przystań i korzysta na przecenie akcji, ale jeśli będzie ona przybierała na sile, uczestnicy rynku postawią na gotówkę, co może zaszkodzić notowaniom kruszcu – dodali.
Tzw. indeks dolarowy, czyli kurs dolara wobec sześciu innych popularnych walut, stracił od początku sierpnia 4 proc. wskutek zmiany oczekiwań co do terminu pierwszej od 2006 r. podwyżki stóp procentowych w USA. Do niedawna na rynkach dominował pogląd, że Fed zaostrzy politykę pieniężną już we wrześniu, ale obecnie – m.in. w związku z niepewnymi konsekwencjami dla USA spowolnienia gospodarczego w Chinach – wydaje się to mało prawdopodobne.
W ocenie Barnabasa Gana z Oversea-Chinese Banking Corp., najlepszego prognosty cen złota według agencji Bloomberga, nawet jeśli Fed nie podniesie stóp we wrześniu, zrobi to niewiele później, a to będzie oznaczało spadek cen kruszcu do 1050 USD za uncję pod koniec br., w porównaniu z 1165 USD obecnie.